31.07.2023

Lipiec bez piłki, ale na sportowo

Lipiec 2023

Lipiec to jedyny miesiąc, w którym zawieszamy treningi. Myli się jednak ten, kto myśli, że wówczas siadamy z „drinkiem z palemką” w dłoni i moczymy nogi nad brzegiem basenu. Na piłce świat się nie kończy. To czas dla innych aktywności, na które często w ciągu roku brakuje nam zwyczajnie czasu.  Miesiące wakacyjne to idealny czas dla fanatyków roweru, a takich u nas nie brakuje. Są „szosowcy” i są także zapaleni „crossowcy”. 

Są i tacy, którzy najlepiej wypoczywają aktywnie przy lekkiej bryzie. Klub „wodniaków” jest u nas silny i w każde wakacje rusza na wodę, bo właśnie tam najlepiej odpoczywają i „ładują akumulatory”. 

I wreszcie zdobywcy szczytów. To ci, którzy nawet latem i to w kraju z pięknymi plażami, mają zupełnie inny pomysł na siebie… Bułgaria kojarzy nam się przede wszystkim z letnim wypoczynkiem nad Morzem Czarnym. Burgas, Warna, Złote Piaski. Tymczasem aż jedną czwartą powierzchni tego kraju stanowią góry, a ponad setka szczytów przekracza 2000 metrów. Perłą w koronie jest zaś Musała – najwyższy szczyt nie tylko Bułgarii (2925 m n.p.m.), a także całych Bałkanów!               

Podejmujemy rękawicę i z samego rana w małej grupie atakujemy wierzchołek znajdujący się w masywie Gór Riła. Startujemy z miejscowości Borowiec – czyli bułgarskiego Zakopanego. Riła – w wolnym tłumaczeniu ze starożytnego języka trackiego – znaczy „góra pełna wody”. Idąc mniej używanym, trochę „dzikim” szlakiem szybko przekonujemy się o prawdziwości tej nazwy. Co rusz przeskakujemy szemrzące strumyki i pokonujemy zalane łąki. Krótko mówiąc – niemal od startu woda chlupocze w naszych butach… 

Z Gór Rylskich wypływają najdłuższe i najgłębsze bałkańskie rzeki, jak np. Iskyr (będąca dopływem Dunaju) czy Marica (wpływająca do Grecji i Turcji). Na pierwszej, płaskiej części trasę urozmaicają prześliczne jeziora polodowcowe (w całym masywie jest ich tu w sumie około 200) i małe wodospady. Ostatnie schronisko położone jest na wysokości 2700 m n.p.m. 

Czas na atak szczytowy! To najbardziej stromy odcinek podejścia, ale kto zdobywał praktykę w naszych Tatrach, nie ma się czego obawiać. Problemem były tylko zalegające w kilku miejscach rozległe” czapy” śniegu. 

Sam wierzchołek nie jest zbyt spektakularny, a mówiąc dosadniej jest po prostu brzydki. Na Musale stoi kilka naprawdę obskurnych budynków, m.in. stacja meteorologiczna. Ale jakie to ma znaczenie? Nie przeszkadza nam również to, że właśnie się zachmurzyło i nie do końca możemy podziwiać fenomenalny ponoć widok na całą okolicę. Liczy się tylko jedno – Musała zdobyta! Jesteśmy w najwyższym punkcie całych Bałkanów.  

Teraz głęboki oddech i…. wcale nie krótsza droga w dół.

/cez/