23.05.2011

Z prawnikami na Ł3

Gdy ekipa „litewska”, pod wodzą trenera Wojciecha Jagody, pojechała na turniej w Druskiennikach, „warszawska” część Reprezentacji Dziennikarzy rozegrała mecz z przygotowującą się do branżowych mistrzostw drużyną prawników. Sprawdzian nie wypadł dla przedstawicieli palestry dobrze, pokonaliśmy ich bowiem 8:2.

Na miejsce starcia wybrane zostało boczne boisko Legii. Rywali do boju prowadził mecenas Adam Gilarski, na co dzień stanowiący silny punkt naszej defensywy. Jak się okazało, mimo że w drużynie prawników pojawili się zawodnicy z całej Polski mieli oni poważne problemy kadrowe. W efekcie, by spotkanie doszło do skutku, konieczne było użyczenie przeciwnikom zawodników.

W naszej ekipie także nie zabrakło gości, z których największą uwagę zwracał były piłkarz Lecha Poznań, Legii Warszawa i reprezentacji Polski Maciej Murawski. Ponadto zasilili nas Janek Błoński (syn Roberta) i Cezary Jasiński. Ten ostatni, podobnie jak bramkarz Włodek Lisiewicz (w sparingu wystąpił w polu) zaczęli mecz w drużynie prawników i grali w niej do czasu, gdy dojechali brakujący gracze. Z kolei po kontuzji jednego z przeciwników na końcówkę meczu wzmocnił ich młody Błoński.

Spotkanie rozgrywano w nietypowym formacie – trzy tercje po pół godziny. Rozpoczęliśmy je w następującym zestawieniu: w bramce Marcin Szuba, w obronie Roman Brzozowski, Adam Romer, Maciej Murawski i Marek Kleitz, pomoc utworzyli Michał Kocięba, Mariusz Jankowski, Marcin Pawłowski i Andrzej Twarowski, zaś atak Marcin Feddek i Robert Błoński. Na boisku pojawiali się ponadto wspomniani Janek Błoński, Cezary Jasiński i Włodek Lisiewicz.

Choć prawnicy prezentowali się nieźle, nasza przewaga nie podlegała dyskusji. Poszczególne tercje kończyły się wynikiem 3:0, 4:1 i 1:1. Co ciekawe, Janek Błoński trafił do siatki w obu drużynach. Poza nim gole dla dziennikarzy zdobywali: jego ojciec Robert, Marcin Feddek, Michał Kocięba, Andrzej Twarowski i Marcin Pawłowski.

Z pewnością byłoby nam trudniej, gdyby nie znakomita postawa w obronie Murawskiego, którego doświadczenie pozwalało na przerwanie wielu groźnych akcji prawników. „Muraś” miał też znakomity wpływ na kolegów, cały czas spokojnie pomagał w ustawianiu się. Od zakończenia kariery pierwszy raz zagrałem jako stoper, w tego typu amatorskich grach występowałem głównie z przodu. Sam byłem ciekaw, jak wypadnę – powiedział po meczu Murawski.

/ms/