Jeźdźcy burzy oraz mediów społecznościowych

Warszawa, 16 lipca (piątek)

Gramy, czy nie gramy? Ten mecz do końca stał pod dużym znakiem zapytania. Oberwanie chmury, które z samego rana nawiedziło Warszawę sprawiło, że raczej myśleliśmy o szukaniu worków z piaskiem i okopywaniu naszych domostw niż o grze w piłkę nożną. Ale przeciwnik twardo obstawał, aby grać bez względu na warunki atmosferyczne. Tak więc zabraliśmy płetwy, maski i fajki i ruszyliśmy w kierunku stadionu Legii.

Punktualnie o 10.00 deszcz – jak ręką odjął. Po drugiej stronie boiska instagramerzy i aktorzy (Rafał Jonkisz i Antek Królikowski) wzmocnieni tym, który w reprezentacji całe lata zastępował lewego obrońcę, którego nigdy nie było – Jakub Wawrzyniak. Młodzi, wybiegani, pewni swego…

Rozpoczęliśmy od straty w środku pola. Kontra rywali okazała się wzorcowa. Po dwóch minutach było 0:1. Od czego jednak nasz spokój i doświadczenie. Instagramerzy się wyszumieli, złapali lekką zadyszkę, a piłka coraz częściej była w naszym posiadaniu. Tyły trzymał Marcin Lepa, w środku rządzili Marcin Papierz oraz Filip Surma, bokami starali się kąsać Cezary Olbrycht i Michał Kocięba. Między słupkami swoje robili Włodzimierz Lisiewicz i Grzegorz „Gabor” Jędrzejewski, świetną zmianę dał Patryk Bieńkowski. Wszystko zaczęło nabierać odpowiedniego rytmu. Młodość – młodością, a doświadczenie – doświadczeniem. Adam Romer i Robert Błoński w sumie mają przecież ponad 350 meczów w reprezentacji. Tego nie da się przecenić…

Prowadziliśmy już 4:2 i wszystko zmierzało do szczęśliwego finału. Do czasu… Zabrakło nam 2 minut.  Niefrasobliwość przy rzucie wolnym oraz kąśliwy, i co tu dużo mówić, fartowny strzał w zamieszaniu pod naszą bramką sprawiły, że z wygranego meczu zrobił się remis 4:4

Wprawdzie trener Piotr Czachowski nie wprowadził ani Rushforda ani Jadona Sancho, ale karne wykonywaliśmy jak… Anglicy. Co tu dużo mówić – słabo. Polegliśmy 2:4

Tak tego nie zostawimy. Będzie jeszcze okazja do rewanżu…

Reprezentacja Dziennikarzy – Instafootballers 4:4, karne 2:4

RD: Włodzimierz Lisiewicz – Cezary Olbrycht, Marcin Lepa, Michał Kocięba, Marcin Papierz, Filip Surma oraz Patryk Bieńkowski, Adam Romer, Robert Błoński

/cez/

 

 

 

Przeboje braci Szczepaników z grupy Pectus

Warszawa, 18 czerwca (piątek)

Rywal znany miłośnikom piosenki

Autorzy przebojów „To co chciałbym Ci dać”, czy „Jeden moment” doskonale radzą sobie także na piłkarskiej scenie. „Pectus” oznacza siłę woli, hart ducha i upór w dążeniu do celu. Taka była właśnie drużyna „Pectusa”, w czasie potyczki, która okazała się być popisem strzelców, a nie linii defensywnych.

30-stopniowy upał

Zagraliśmy na małym boisku na obiektach Legii, w 7-osobowych składach, w 30-stopniowym upale. 5 bramek nie dało nam nawet remisu. Do przerwy przegrywaliśmy 3:5. Przez długi czas w drugiej połowie, przy dwubramkowej przewadze przeciwnika, oba zespoły przeprowadzały akcje, które mogły zakończyć się golem. Było sporo interwencji bramkarzy i słupek dla naszej drużyny. Ostatniego gola straciliśmy w ostatniej akcji meczu.

Napastnicy mogli się częściej cieszyć niż obrońcy

2 bramki zdobył Marcin Pawłowski, który w pierwszej połowie popisał się precyzyjnym strzałem z rzutu wolnego. Nasi przeciwnicy strzelali wszystkie gole po akcjach. Popisowym schematem zespołu braci Szczepaników były zgrania skrzydłowych do środka, do nabiegającego na piłkę napastnika.

Reprezentacja Dziennikarzy – Pectus Footbal Team 5:8 (3:5)

RD: Grzegorz Jędrzejewski –  Mateusz Bednarczyk, Wojciech Jakoniuk, Jacek Kowalski, Krzysztof Marciniak, Marcin Lepa, Cezary Olbrycht, Antoni Partum, Marcin Pawłowski, Filip Surma, Michał Szustak i Andrzej Twarowski

Gole: Pawłowski 2, Bednarczyk 1, Twarowski 1 i samobójczy (po strzale Marciniaka)

/ms/

AMP Futbol w czasie EURO

Warszawa (OSiR Bemowo), 13 czerwca (niedziela)

Ponownie nasza drużyna wzięła udział w pokazowym meczu podczas podczas jubileuszowego AMP Futbol Cup. Cieszymy się, że pandemia nie storpedowała planów organizatorów, a na trybuny wrócili kibice. Nasze spotkanie zaplanowano w trakcie starcia Anglików z Chorwatami na EURO 2020, co wykluczyło część powołanych, dlatego zaprosiliśmy do gry teqballowego mistrza Polski – Bartłomieja Frańczuka (na zdjęciu poniżej świętuje gola).

To był wyjątkowy mecz dla Michała Kocięby. „Kociu” został 9. zawodnikiem Reprezentacji Dziennikarzy, który wystąpił w co najmniej 150 meczach. Gratulował mu między innymi gospodarz turnieju – prezes AMP Futbol Polska i trener rywali – Mateusz Widlak.

Przyjaciele AMP Futbolu wyciągnęli wnioski z ubiegłorocznej porażki i wystawili cały zastęp zawodowców: Michała Kucharczyka, Sebastiana Przyrowskiego, Jacka Bednarza, Marka Jóżwiaka, Dariusza Dżwigałę i Jerzego Podbrożnego.

Rywale przeważali. Bohaterem pierwszej połowy był nasz bramkarz. Szybki gol Michała Kucharczyka nas nie załamał. Wyrównał (już w deszczu) Mateusz Bednarczyk, ale nie utrzymaliśmy tego rezultatu do przerwy. Skarcił nas znowu „Kuchy King”.

Strata była jednak minimalna. Po wznowieniu gry Mateusz pokazał, że tego dnia zna przepis na pokonanie „Przyrosia” i mogliśmy mieć nadzieje na dobry wynik końcowy. Na straconą bramkę rywale zareagowali zmianami w składzie. Kluczowe okazało się wprowadzenie do ataku Dariusza Ślęzaka (DJ Ucho). Posypały się bramki. Na 6 goli rywali odpowiedzieliśmy tylko trafieniem Frańczuka. Zabrakło nam świeżości i kilku zawodników, abyśmy mogli pokusić się o zwycięstwo. Mamy rok na analizę i przygotowanie się do kolejnego meczu…

10. AMP Futbol Cup wygrała reprezentacji Polski, która rozegrała po dwa mecze z Izraelem i Ukrainą. Wszystkie spotkania wygrała, zdobywając 36 bramek, nie tracąc żadnej.  Bartosz Łastowski zdobył swojego setnego gola dla AMP Futbolowej Reprezentacji Polski. Były to ostatnie sprawdziany ekipy Marka Drogosza przed AMP Futbolowymi Mistrzostwami Europy, które odbędą się w Krakowie. 12 września na stadionie Cracovii mecz otwarcia Polska – Ukraina. Zapraszamy kibiców do stolicy Małopolski.

Przyjaciele AMP Futbolu – Piłkarska Reprezentacja Dziennikarzy 8:3 (2:1)

Gole: Bednarczyk 2, Frańczuk 1

Przyjaciele AMP Futbolu: Sebastian Przyrowski –  Mariusz Michałek, Tomasz Żyliński, Dariusz Ślęzak, Łukasz Jóźwiak, Jacek Bednarz, Michał Kucharczyk, Marek Jóźwiak, Tomasz Giedronowicz, Paweł Susek, Jerzy Podbrożny, Mariusz Kowalczyk i Dariusz Dźwigała.

RD: Mateusz Bednarczyk, Piotr Gołos, Michał Kocięba, Filip Surma, Łukasz Matusik oraz Adrian Koziel, Damian Jędrzejak, Piotr Jędrzejak i Bartłomiej Frańczuk (gościnnie)

/ŁM/

Pierwszy mecz w 2021 roku

Warszawa, 28 maja (piątek)

Zwycięstwo nad drużyną Ambasady Federacji Rosyjskiej

Długo musieliśmy czekać na pierwszy mecz w 2021 roku. Na bocznym boisku Legii przeciwnikiem była drużyna Rosji. Zwyciężyliśmy 8:4, choć musieliśmy odrabiać straty.

Wyrównany początek spotkania

Zaczęło się od naszego gola, ale po kwadransie to przeciwnicy prowadzili 2:1 i odważnie atakowali naszą bramkę. Nasze akcje próbowaliśmy budować podaniami, a Rosjanie bardzo szybko przechodzili z obrony do ataku i często strzelali z daleka. Tak właśnie zdobywali swoje pierwsze gole. Jeszcze przed przerwą trener skorygował nasze ustawienie, tak aby przeciwnikom trudniej było dochodzić do pozycji strzeleckich. Na przerwę schodziliśmy z jednobramkową przewagą (3:4).

Laguna złamał poprzeczkę, Twarowski przedziurawił siatkę

W drugiej połowie szybko strzelona bramka dała nam przewagę i więcej pewności. Rosjanie częściej myśleli o strzelaniu goli niż obronie własnej bramki, co staraliśmy się jak najlepiej wykorzystać. Szósty gol dla naszej drużyny padł bezpośrednio z rzutu wolnego. Uderzał Andrzej Twarowski. Ładna to była bramka: strzał silny i precyzyjny, a piłka niczym kula przeszyła na wylot siatkę…

 Orły Czachowskiego zwyciężyły Rosjan, w Dniu Dziecka czas na reprezentację

Z drużyną Ambasady Rosji spotkaliśmy się na 4 dni przed spotkaniem polskiej reprezentacji z Rosją we Wrocławiu przed Euro.

Reprezentacja Ambasady Rosji – Reprezentacja Dziennikarzy 4:8 (3:4)

RD: Adam Romer (bramkarz) –  Mateusz Bednarczyk, Marcin Cieślik, Adam Gilarski, Michał Kocięba, Jacek Kowalski, Marcin Lepa, Cezary Olbrycht, Daniel Olkowicz, Marcin Papierz, Michał Szustak i Andrzej Twarowski

Bramki: Bednarczyk 2, Twarowski 2, Papierz 2, Kocięba 1 i Olbrycht 1

/ms/

Sportowa rodzina Orlenu

Nasz sponsor, nagrodzony w styczniu przez Przegląd Sportowy tytułem Mecenasa Polskiego Sportu w Trudnych Czasach 2020, przygotował raport poświęcony działalności sponsoringowej w ubiegłym roku. Pierwsza tego typu publikacja na rynku zawiera szeroki opis projektów wspieranych przez PKN Orlen, efektów sponsoringu oraz wypracowanych przez lata dobrych praktyk w zakresie współpracy ze sportowcami, instytucjami kultury i partnerami społecznymi.
Koncern wspiera Polski Komitet Olimpijski, Polski Związek Lekkiej Atletyki i Polski Związek Piłki Siatkowej, siatkarzy z Warszawy, piłkarzy ręcznych i nożnych z Płocka, jest oficjalnym partnerem piłkarskiej ekstraklasy.
„Flagowym projektem” w zakresie sponsoringu sportu jest współpraca z zespołem Formuły 1 – Alfa Romeo Racing Orlen oraz wsparcie Roberta Kubicy. W barwach Orlen Teamu startują także młociarz Paweł Fajdek, żużlowiec Bartosz Zmarzlik, uczestnik Dakaru Jakub Przygoński, Mikołaj Marczyk, najmłodszy w historii Rajdowy Mistrz Polski, czy ścigający się w wodnej Formule 1 – Bartłomiej Marszałek. Cieszymy się, że jesteśmy częścią tej rodziny i też jesteśmy w raporcie (strona 96).

/spa/

 

Czasem trzeba sobie pobiegać

Warszawa, 24 kwietnia

Ledwo skończyliśmy jeden projekt, czyli zdobyliśmy Koronę Warszawy (sześć szczytów, 30 km w linii prostej i 741 m w pionie), a już postanowiliśmy gnać dalej. W końcu nie samą piłką człowiek żyje. Kiedy pandemia spowodowała zamknięcie wszystkich obiektów do grania w piłkę, nie chcieliśmy się zatrzymywać i rdzewieć, tylko zapisaliśmy się do akcji „Trenuję do Maratonu Warszawskiego”, której bardzo ważnym punktem jest… Puchar Maratonu Warszawskiego.

O co chodzi? O to, z czym spory problem mają nasze futbolowe kluby, czyli powtarzalność oraz regularność. Od końca kwietnia do końca sierpnia mamy zamiar przebiec… 75 km. Zaczęliśmy od pięciu kilometrów, w maju czeka nas „dycha”, w czerwcu – 15 km, w lipcu – 20 i w sierpniu 25 km. Plan ambitny, ale absolutnie do zrealizowania, tym bardziej że ważniejszy od czasu jest udział.

Bo czasem trzeba sobie po prostu pobiegać… Nie tylko za piłką.

/rb/

Korona na miarę naszych możliwości

Warszawa, 8 kwietnia (czwartek)

Skoro obiecaliśmy, to musi być zrobione! U nas słowo – jak mówi klasyk – droższe pieniędzy…

Reprezentacja Dziennikarzy zdobyła Koronę Warszawy.  Nasi ludzie stawali kolejno na szczycie Góry Gnojnej (86,5 m n.p.m.), Górki Szczęśliwickiej (152 m n.p.m.), Kopca Powstania Warszawskiego (121m n.p.m.), Kopca Moczydłowskiego (130 m n.p.m.), Kopy Cwila (108 m n.p.m.) oraz Wzgórza Trzech Szczytów (133,9 m n.p.m.).

Koronę Warszawy zdobyliśmy stylem oblężniczym, w dodatku bez użycia tlenu !!! Ktoś powie – a co to za sukces i co to za wyzwanie???

Odpowiadamy – TO JEST KORONA NA MIARĘ NASZYCH MOŻLIWOŚCI!!!!

I wiecie, po co ją zdobyliśmy? My tą Koroną otwieramy oczy niedowiarkom!!! Patrzcie – mówimy to jest nasza (warszawska) Korona. Przez nas zdobyta i to w szczytnym celu – fundusze zebrane w ramach towarzyszącej akcji #BiegamDobrze zostaną przekazane Fundacji Rak’n’roll’.

Na ostatni odcinek ruszyliśmy z zaprzyjaźnionej Szkoły Tenisa TIE BREAK, a tuż po starcie czekał nas ostry podbieg na Kopę, czy, jak kto woli, Kopiec Cwila. Warszawska legenda mówi, że miał on być schronem atomowym dla mieszkańców Ursynowa, usypanym na terenie parku im. Romana Kozłowskiego według pomysłu odważnego inżyniera.

Akurat w tej legendzie nie ma ani ziarnka prawdy. Wzniesienie powstało w latach 70-tych z ziemi z wykopów pod budowę bloków i dróg. Trafiały na nią również prefabrykaty, które miały posłużyć do budowy okolicznych budynków mieszkalnych, ale uległy uszkodzeniu w transporcie.

A potem już z górki na Kazurki. Bierzemy namiar na „Monte” Kazury i biegniemy w stronę ostatecznego celu. Po drodze – krótki postój u Stanisława Anioła (aby Opatrzność miała nas w opiece).

Górka Kazurka to nazwa lokalna. Oficjalnie to Wzgórze Trzech Szczytów. Kolejne sztuczne wzniesienie, tym razem w parku im. Cichociemnych Spadochroniarzy AK. Powstało głównie z wykopów ziemi podczas budowy warszawskiego metra.

Teraz to mekka rowerzystów. To właśnie tutaj powstała pierwsza w stolicy trasa do tzw. dualu. Potem pełnoprawna trasa four crossowa, a u podnóża – sekcja hopek do dirt jumpingu.          Zdobywcy wszystkich szczytów: Mariusz Walkiewicz, Cezary Olbrycht i Marek Skalski. W ostatnim ataku szczytowym udział wzięli także: Robert Błoński i Michał Kocięba

/cez/

 

 

 

 

 

Atak szczytowy 1 kwietnia to nie żarty

Warszawa, 1 kwietnia (czwartek)

Po pierwszym etapie zdobywania pagórków tworzących #KoronaWarszawa (zapraszam do lektury TUTAJ), przyszedł czas na drugi. 

Tym razem, już w rozszerzonym składzie (o Roberta Błońskiego, który 27 marca wracał z Budapesztu, z meczu eliminacji mistrzostw świata Węgry – Polska),  ruszyliśmy z Ochoty na Mokotów. Zaczęliśmy od najwyższego punktu wysokościowego Warszawy, czyli Górki Szczęśliwickiej (152 m n.p.m.) w Parku Szczęśliwickim. „Ciocia Wiki” podpowiada, że podobnie jak Kopiec Powstania Warszawskiego, to sztuczne wzniesienie powstało z gruzów zniszczonej w czasie II wojny światowej Warszawy. Tym razem zdobywaliśmy więc górę historii, a nie śmieci…

Z Ochoty raźnym krokiem ruszyliśmy na Mokotów. Biegliśmy ulicą Grójecką, minęliśmy halę Banacha, by przez pola Mokotowskie i plac Unii Lubelskiej dobiec do „Łazienek”. Tam zrobiliśmy krótki przystanek, nie tylko po to by chwilę odsapnąć, ale również zrobić sobie zdjęcie na tle Belwederu. 

No i później mieliśmy już z górki – szybciutko dostaliśmy się na Czerniaków, by zdobyć Kopiec Powstania Warszawskiego (121 m n.p.n.), nazywany też Kopcem Czerniakowskim. Brzmi zdecydowanie lepiej niż potoczne „Zwałka”, „Śmieciara” czy „Góra Śmieci”. Każdego roku 1 sierpnia o godzinie 21.00 na kopcu odbywają się uroczystości, w trakcie których zostaje rozpalone ognisko, ogniem przyniesionym spod Grobu Nieznanego Żołnierza przez „sztafetę pokoleń” kombatantów, żołnierzy, harcerzy i strażników miejskich. Płonie przez 63 dni, do 3 października.

Z Czarkiem Olbrychtem, Mariuszem Walkiewiczem i Markiem Skalskim nawet nie wiedzieliśmy, że po drodze pokonaliśmy najdłuższe schody w mieście (350 stopni i 35 spoczników).

Cztery szczyty Korony Warszawy zdobyte! I nie jest to nasze ostatnie słowo!!! W końcu cel jest szczytny. Fundusze zebrane w ramach towarzyszącej akcji #BiegamDobrze zostaną przekazane na rzecz podopiecznych Fundacji Rak’n’roll’.

/rb/

Wytrzymaliśmy ciśnienie

Warszawa, 31 marca (środa)

Mocno podniesione ciśnienie to nie jest już problem dla Reprezentacji Dziennikarzy. A to wszystko za sprawą naszej wizyty w specjalnej komorze normobarycznej (ciśnienie 1495 hPa) w centrum „Zdrowie i Natura” w Warszawie. Głównym tematem podczas sesji był oczywiście wieczorny mecz reprezentacji Polski w Londynie.

Jak przekonuje dr Bogusław Dembiński – założyciel Centrum – dzięki naturalnym sposobom wspomagania i dbania o zdrowie, nasza kondycja fizyczna będzie teraz na najwyższym poziomie.

A że dorzuciliśmy do tego jeszcze naświetlanie generatorem plazmowym  FSL oraz detoksację metodą jonową na specjalnych fotelach, to teraz żadne Wembley nie jest nam już straszne. Ciśnienie nam już nie podskoczy!

/ms/

Ostatni trening przed Wembley!

29 marca (poniedziałek)

Ostatni trening przed oglądaniem meczu na Wembley, oczywiście. Zanim zaczniemy podpatrywać i krytykować podopiecznych Paulo Sousy #reprezentacjadziennikarzy znów została wzięta w obroty przez Patryka Bieńkowskiego.

Nasz fizjoterapeuta tym razem postawił na ćwiczenia stabilizujące kręgosłup, zwiększanie ruchomości w stawach oraz ujędrnianie naszych nieco już nadgryzionych zębem czasu pośladków. Efekt był piorunujący.

Nie obeszło się też oczywiście bez wałka. To ulubiony przyrząd Patryka, który sam również kopie piłkę w futsalowej ekipie z Grodziska Mazowieckiego. Nie daliśmy się złamać! Humory dopisywały przed i po treningu.

My jesteśmy na pewno gotowi na Wembley ! A jak biało –czerwoni ??? Przekonamy się w środę późnym wieczorem….

/cez/