Author: Paweł Sikora
Weekend orkiestry z nowymi strojami i jubileuszem „Kocia”
Warszawa, 26 stycznia (niedziela)
Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy zagrała w tym roku dla onkologii i hematologii dziecięcej, a my zagraliśmy dla Orkiestry. W hali OSiR Włochy przy ulicy Gładkiej odbył się turniej dla zawodników z rocznika 2016 i młodszych. Reprezentacja Dziennikarzy – pierwszy raz w strojach nowego sponsora technicznego 4F – wzięła udział w części pokazowej, razem z byłymi piłkarzami Legii, drużynami TVP, TVN-u, rodziców i trenerów oraz zespołu Pectus.
Na boisku mogliśmy zobaczyć takich zawodników jak Jacek Bednarz, Tomasz Sokołowski, Marek Jóźwiak, Piotr Włodarczyk czy Dariusz Dźwigała. Choć nie były to mecze o punkty, nikt nie odpuszczał. Były świetne zagrania, piękne bramki oraz popisy zespołowe. W przerwach odbywały się licytacje na rzecz Fundacji Jerzego Owsiaka. W naszej drużynie mieliśmy księcia Italii. Głośno dopingowany przez najmłodszych kibiców bramkarz Dominik Lutostański zyskał przydomek „Prince Polo” . Jednak tego dnia Król był tylko jeden…
Lepszego dnia na okazały jubileusz nie mógł sobie wybrać Michał Kocięba, który zawsze walczy do samego końca, niczym Leonidas. Świętował 200 występów w Reprezentacji Dziennikarzy (więcej niż Lionel Messi w reprezentacji Argentyny). „Kociu” liczy, że jeszcze jakiś jubileusz będziemy obchodzić razem. My również mamy taką nadzieję i tego życzymy. Aroo! Aroo! Aroo!
Z chęcią będziemy grać w tym turnieju do końca świata i o jeden dzień dłużej! SIEMA!
RD – TVP 1:0 (J. Błoński)
RD – Legia Warszawa 0:0
RD – Pectus 0:1
RD – Trenerzy 1:2 (Kowalski)
RD: Fedorczyk, Lutostański – Bieńkowski, J. Błoński, R. Błoński, Kocięba, Kowalski, Lepa, Romer, Skwierawski i Walkiewicz
Cześć drużyny weekend z Orkiestrą zaczęła dzień wcześniej. O odpowiednią „bazę tlenową” zadbali Mariusz Walkiewicz i Robert Błoński, którzy „liczyli się z cukrzycą”.
/pb/
Silna reprezentacja
Warszawa, 4 stycznia (sobota)
Choć piłka nożna kolejny raz znalazła się w cieniu innych dyscyplin, nasza reprezentacja zaznaczyła mocno swoją obecność podczas Gali Plebiscytu Przeglądu Sportowego i Telewizji Polsat. Byliśmy obecni i służbowo, aby relacjonować zwycięstwo Aleksandry Mirosław, drugie miejsce Natalii Bukowieckiej, a trzecie Wilfredo Leona, i także aktywni na parkiecie tanecznym aż do godziny szóstej i tradycyjnej jajecznicy, która kończyła spotkanie najlepszych sportowców w Polsce.
Niektórzy wykorzystali spotkanie w warszawskim hotelu Hilton, aby przepytać selekcjonera Michała Probierza przed meczami kwalifikacji do mistrzostw świata. Roberta Lewandowskiego na gali nie było – 8. sportowiec plebiscytu w tym czasie wygrywał spotkanie Copa del Rey i notował kolejne dwa trafienia dla Barcelony. W Warszawie nie stawiła się także nominowana Ewa Pajor. Piłkarka Barcelony grała swoje starcie następnego dnia i przebiła „Lewego” – napastniczka Barcy zanotowała hat-trick przeciwko Realowi Sociedad. Okazało się, że są wśród nas także „myśliwi” polujący na fotki w Leonem, Marcinem Gortatem, czy Mariuszem Czerkawskim, są fani Klaudii Zwolińskiej, Oli Mirosław, czy Julii Szeremety.
Tradycyjna gala to niejako zamknięcie rozdziału 2024 roku i otwarcie nowego, który mamy nadzieję także dla nas będzie udany. Sądząc po formie na parkiecie i licznej grupie w kolejce po jajecznicę, śmiało możemy szykować się do pierwszych piłkarskich wyzwań.
/ml/
Zwycięska klamra na Ursynowie
Litewski maraton, czyli jak otarliśmy się o podium
Druskienniki (Litwa), 14 września (sobota) 2024
Połowa września to międzynarodowy turniej w Druskiennikach. Gospodarze świętowali piękny jubileusz. Była to bowiem już 20. edycja zawodów, w których nie ma litości dla słabych i nieprzygotowanych kondycyjnie. Mecz za meczem, praktycznie bez chwili wytchnienia – krótko mówiąc coś dla piłkarskich „ironmanów”. Tym razem w szranki stanęło aż 10 zespołów z 9 różnych państw – co pokazuje rozmach i dobre kontakty organizatorów. Dość szybko tabela „złamała się na pół” pokazując kto będzie się liczył w walce o najwyższe laury, a kto będzie dostarczycielem punktów.
Reprezentacja Dziennikarzy nie przyjechała na Litwę w roli statystów, czy jak kto woli – turystów. Druskienniki doskonale już znamy. Na boisku toczyliśmy zacięte batalie o jak najlepsze miejsce. Niestety, jak to często bywa (patrz – np. turniej w Mołdawii) przychodzi taki moment, gdy gospodarzom zaczynają pomagać „ściany”. A to sędziemu coś umknie, a to wezwany zostanie nagle kolega dziennikarz – wyglądający -i co gorsza dla rywali – grający – jak piłkarski profesjonalista. Nam nie po drodze z panami z gwizdkiem było chociażby w ważnym meczu z Gruzinami. Krótko mówiąc – czuliśmy się lekko oszukani. Ale i takie rzeczy trzeba czasami przełknąć.
Ostatecznie poobijani i koszmarnie zmęczeni tym prawdziwym piłkarskim maratonem zakończyliśmy zmagania tuż za podium. Podobno 4. miejsce jest najgorszym dla sportowca. Nas też trochę zakłuło, tym bardziej że 3. miejsce przegraliśmy tylko gorszą różnicą bramek.
Oprócz „starej gwardii” w Druskiennikach wspierali nas Sławomir „SŁAWEK” Cisakowski – polski trener FK Riteriai – lidera litewskiego drugiego frontu (na zdjęciu w górnym rzędzie, czwarty od lewej strony) oraz nasz amerykański znajomy Joshua „JOSH” Shirmer (na zdjęciu w górnym rzędzie, drugi od prawej strony), będący swego czasu w sztabie szkoleniowym Sparty Praga.
Nasz bilans to 5 zwycięstw – 2 remisy – 2 porażki. Ważniejsza była jednak liczba 50. Tyle razy w koszulce Reprezentacji Dziennikarzy meldował się już na boisku (godnie!) Patryk Bieńkowski (na zdjęciu z Mariuszem Walkiewiczem, po prawej stronie). Jubileusz nie przeszedł bez echa, ale to już zupełnie inna historia….
Polska – Ukraina 2:1 (Papierz, Bieńkowski)
Polska – Węgry 3:2 (Schirmer 2, Cisakowski)
Polska – Gruzja 1:1 (Schirmer)
Polska – Armenia 3:1 (Bieńkowski 2, Schirmer)
Polska – Łotwa 3:0 (Bieńkowski 2, Cisakowski)
Polska – Białoruś 0:0
Polska – Litwa 0:2
Polska – Egipt 1:4 (Bieńkowski)
Polska – Kowno 4:1 (Bieńkowski 2, Cisakowski, Schirmer)
1. Litwa 21 punktów, 2. Egipt 19, 3. Białoruś 18, 4. Polska 17 (5-2-2), 5. Gruzja 17
RD: Fedorczyk – Bieńkowski, Kocięba, Kowalski, Papierz, Sołdan, Cisowski i Schirmer
/cez/
Runda pierwsza i, niestety, ostatnia
Warszawa, 10 sierpnia (sobota)
Nie szukamy – jak niektórzy – taniej wymówki. To nie dlatego, że trawa była za wysoko lub za nisko przycięta. Także nie dlatego, że boisko nie było zroszone wodą według najnowszych trendów. Nie zakłócono nam wypoczynku przed meczem, nie skrzywdził nas także sędzia. Przegraliśmy – bo byliśmy słabsi.
Po ubiegłorocznym starcie, okraszonym 3 efektownymi zwycięstwami i pierwszą w historii czwartą rundą Pucharu Tysiąca Drużyn apetyty były naprawdę duże. Na stadionie Hutnika byliśmy gospodarzem meczu z… Hutnikiem II Warszawa. Dlatego też trudno powiedzieć, komu powinny pomagać ściany…
Rywal to młodzi chłopcy, głównie 17-18-letni adepci piłkarskiego rzemiosła. Wybiegani i ambitni – czasami aż do przesady – ale dopiero na początku piłkarskiej przygody. Co tu dużo mówić – przygnietli nas od początku dość mocno, ale byli też wybitnie nieskuteczni.
Młodość miała się wyszumieć, a my mieliśmy przeczekać i skontrować. Kilka okazji nawet ku temu było, ale już przy stanie 0:1, kiedy rzuciliśmy większe siły w kierunku bramki rywala. Najbliżej szczęścia był występujący u nas kolejny raz gościnnie w pucharowej rywalizacji Janek Cios.
Nasza bramka dość długo była „zaczarowana” przez Włodka Lisiewicza, który miał swój dzień, ostatecznie jednak nasza twierdza padła. Po uderzeniu zza pola karnego pierwsza interwencja była skuteczna, wobec dobitki z kilku metrów nasz bramkarz był już jednak bezradny. Ot i cała historia…
1. runda Pucharu Polski na Mazowszu
Reprezentacja Dziennikarzy – Hutnik II Warszawa 0:1 (0:0)
RD: Lisiewicz – Olbrycht, Surma, Kocięba Michał (83′ Kowalski) – Chodkiewicz (65′ Menkina), Bieńkowski, Pawłowski, Grabowiec (70′ Kocięba Jan), Błoński Jan – Kruk Mikołaj (80′ Walkiewicz), Błoński Robert (20′ Cios)
UPDATE: Nasi rywale w II rundzie pokonali UKS Tarczynz z klasy A (4:2), ale następny rywal okazał się już za mocny. Z Progresem Warszawa (LO) przegrali 1:3.
/cez/
Pucharowy Hutnik
18 lipca (czwartek)
Co za zbieg okoliczności. Rezerwy Hutnika Warszawa, na którego obiekcie trenujemy, będą naszym rywalem w Pucharze Polski. Rywale awansowali do klasy A, wygrywając rozgrywki w grupie Warszawa IV (tabelę zobaczysz TUTAJ). Znajdziesz nas w parze numer 28.
Mecze II rundy zaplanowano 21 sierpnia. Już wiadomo, że jeśli wyeliminujemy Hutnika II, trafimy na lepszą drużynę z pary 14. (KS Zaborowianka Zaborów lub UKS Tarczyn).
Ubiegłoroczny start był dla nas najlepszy w historii: najwyższa wygrana (9:0), pierwsze wygrane karne, pierwszy awans do III rundy, pierwszy występ w IV rundzie, na rozkładzie dwaj rywale z rozgrywek MZPN (klasa B i liga okręgowa).
Reprezentacja Dziennikarzy w Pucharze Polski (25 meczów i 10 awansów):
2007 AON Rembertów (klasa A) 1:2 (po dogrywce)
2008 Białołęka II (klasa B) 1:3
2009 Wisła Jabłonna (klasa A) 0:4
2010 Wisła Jabłonna (klasa A) 0:3
2011 Niebieska Wiodąca Moc (niezrzeszeni) 4:1, Świt II Nowy Dwór Mazowiecki (klasa A) 2:3
2014 KS Twoja Stara Legionowo (niezrzeszeni) 7:3, Przyszłość Włochy (LO) 1:7
2015 Wicher Kobyłka (klasa A) 1:3 (zmieniony na walkower 0:3)
2016 KS Konstancin II (klasa A) 1:3
2017 Wisła Jabłonna (klasa A) 2:3
2018 Legion Warszawa (klasa A) 2:0, Agape Warszawa (klasa okręgowa) 2:4
2019 Młoda Ochota (niezrzeszeni) 4:2, AKS Zły (klasa A) 2:6
2020 Juland Domki (niezrzeszeni) 8:0, Mazur Karczew (juniorzy) 0:6
2021 Liga Bobra Proteam ALS (niezrzeszeni) 3:0, Mazur II Radzymin (klasa B) 2:2, karne 3:4
2022 A.D.S. Scorpion’s (niezrzeszeni) 7:0, PRO Warszawa (klasa B) 0:2
2023 SWPS Warszawa (niezrzeszeni) 9:0, Sokół Kołbiel (klasa B) 2:0, STF Champion Warszawa (LO) 3:3, karne 4:1, Grom Warszawa (LO) 1:9
/spa/
Bo „Kociów” jest dwóch!
Nidzica, 15-16 czerwca (sobota)
Nidzica – w takich okolicznościach przyrody nawet porażkę przyjęliśmy z uśmiechem na twarzy. No, może nie zaraz po końcowym gwizdku, ale już pół godziny później. A zabolała! Gdy się prowadzi tuż przed końcem 3:2, a schodzi z wynikiem 3:5 (dwa gole w doliczonym czasie gry) to ciężko powstrzymać negatywne emocje.
Ale szukajmy pozytywów. Takim bez wątpienia był występ kolejnego rodzinnego duetu: ojciec i syn. Wcześniej mieliśmy występy Błoński Family, Tuzimek Family, Sołdan Family, czy na siatkonodze Romer Family. Teraz przyszedł czas na Michała i Janka Kociębów. Zagrali pierwszy raz ramię przy ramieniu i zagrali koncertowo. Janek zdobył pierwszego gola, Michał nie chciał być gorszy i też posłał piłkę do siatki rywali. Bramka nr 3 to przepiękne, techniczne uderzenie Patryka Bieńkowskiego dające nam wspomniane prowadzenie 3:2 w samej końcówce.
Dodajmy, że Reprezentację Dziennikarzy wspomógł swoimi nogami i doświadczeniem nasz stary (proszę nie brać tego dosłownie) druh z Irlandii – Tomasz Bastkowski, który zjechał w rodzinne strony i był jednym z organizatorów całego zamieszania. Z kolei rywali poprowadził do boju Ryszard Soliwoda.
A zamieszanie było potworne, bowiem po zakończeniu naszego spotkania do boju w najważniejszym spotkaniu sezonu klasy okręgowej grupy warmińsko -mazurskiej II stanął miejscowy Start. Stawką był awans do IV ligi i gospodarze swej szansy nie przegapili. Jak na Start przystało, strzelali bramki w zasadzie od pierwszej akcji meczu. To była „warmińsko – mazurska masakra piłą futbolową”. Skończyło się na 9:1, a rywale (Czarni Rudzienice) mogli być zadowoleni, że uniknęli „dwucyfrówki”. Zaś o fecie mistrzowskiej jeszcze długo będzie się opowiadać w Nidzicy przy wieczornym ognisku!
źródło: 90minut.pl
Podczas wspólnej zabawy już nie było panów burmistrzów (Jacek Kosmala) pań i panów dyrektorów Urzędu Miejskiego (Joanna Dobroń, Artur Pacuszka), szefów MOSiR-u (Paweł Koziński) czy Nidzickiego Domu Kultury (Krzysztof Żukowski). Tym niemniej wszystkim serdecznie dziękujemy za wspaniałe przyjęcie i świetną organizację naszego pobytu w przepięknej Nidzicy.
Gdzie najlepiej ukoić nerwy po bolesnej porażce? Oczywiście na łonie natury. A tutejsze okolice to jedna z najładniejszych „miejscówek” w kraju. Urocze mazurskie miasteczko, pełne niezwykle życzliwych ludzi ze świetnymi obiektami sportowymi, wartym zwiedzenia zamkiem krzyżackim i znajdującym się nieopodal niesamowitym rezerwatem przyrody „Źródła Rzeki Łyny im. prof. Romana Kobendzy”.
To był właśnie program drugiego dnia naszego pobytu. A w zasadzie jeszcze nocy, bowiem to właśnie w zamkowych „komnatach” złożyliśmy nasze zmęczone meczem (i fetą) kości. Poranną wyprawę w knieje, w poszukiwaniu źródeł Łyny ubarwił nam fantastyczny, nietuzinkowy przewodnik (dowcip połączony z encyklopedyczną wiedzą) – Władysław Nowosielski.
Dużą atrakcją była także wizyta w Miodosytni – Miody Nidzica. Poznaliśmy skomplikowany proces powstawania i leżakowania (nawet po 15-20 lat i więcej) tego szlachetnego trunku. Pszczoły z okolic Nidzicy należą do najbardziej zapracowanych w kraju. Ich miód w połączeniu z krystalicznie czystą wodą, daje, w procesie fermentacji, trunek, który jest chlubą i wizytówką całej okolicy. I nie wiemy tego wyłącznie z opowieści….
Reprezentacja Dziennikarzy – Start Nidzica Oldboje 3:5. Gole: Jan Kocięba, Michał Kocięba i Patryk Bieńkowski
RD: Tomasz Zubilewicz, Marcin Lepa, Daniel Olkowicz, Cezary Olbrycht, Jan Kocięba, Michał Kocięba, Marcin Papierz, Patryk Bieńkowski, Piotr Przybysz, Jacek Kowalski oraz gościnnie Tomasz Bastkowski
/cez/