Wyleczyli nas w Zabrzu

Zabrze, 24 września (sobota)

Skoro zapraszają – jedziemy. W sobotę na głównej płycie boiska Górnika (Arena Zabrze) spotkaliśmy się z zespołem Medyka Zabrze. Mecz miał uświetnić przypadającą właśnie rocznicę 100-lecia uzyskania przez Zabrze praw miejskich. I uświetnił! Była fantastyczna oprawa, sporo kibiców, dobry mecz i wspólna kolacja w nowych wnętrzach szykującej się na oficjalne otwarcie restauracji „Wieża Ciśnień”. Można więc stwierdzić, że było wszystko, aby święto miasta Zabrze uznać za bardzo udane. Ktoś zapyta jednak – ale co aspektem czysto sportowym? Krótko mówiąc – jaki był wynik? Ano, tu tak dobrych (z naszego punktu widzenia) wiadomości nie ma. Polegliśmy i to całkiem zasłużenie 0:4.

Znaliśmy doskonale wartość naszego rywala i wiedzieliśmy doskonale, że pakujemy głowę „w paszczę lwa”. Medyk to drużyna lekarzy różnych specjalności z Górnego Śląska. O mocy zabrzańskiego zespołu niech świadczy fakt, że w tegorocznym turnieju World Medical and Health Games w Portugalii czyli Mistrzostwach Świata Zawodów Medycznych zajął on 5. miejsce.

Z „doktorkami” z Zabrza mierzyliśmy się też dwukrotnie w meczu piłkarskich „siódemek” w Warszawie. Nawet tam ściany nie pomogły gospodarzom. Przegraliśmy dwa razy i długo lizaliśmy rany…

Sobotnia potyczka toczyła się pod wyraźne dyktando miejscowych. Ostatecznie było bardzo symetrycznie. Dwa gole do przerwy i dwa po przerwie złożyły się na wspomniany już wcześniej wynik.

Aby nie było, że jak stado owiec czekaliśmy z pokorą na rzeź. Co to, to nie! Szarpnęliśmy kilka razy, a przynajmniej dwie, jeśli nie trzy sytuacje pod bramką medyków, można by spokojnie uznać za „stuprocentowe”. Ostatecznie jednak tak ostatnio modnego współczynnika xG (expected goals) nie wywindowaliśmy zbyt wysoko.

Do Zabrza przyjechaliśmy na zaproszenie prezydent miasta – Małgorzaty Mańki – Szulik (ogromne podziękowania), a całość akcji koordynował z naszej strony Tomasz „pogodoodporny” Zubilewicz. Filar drużyny oraz obrony – tak się przynajmniej przedstawiał miejscowym mediom.
Na meczu nie zabrakło także maskotki Górnika, czyli słynnego Jorgusia, z którym każdy chętny będzie mógł sobie zrobić pamiątkowe zdjęcie. Pozostały wspomnienia i… gorąca chęć rewanżu.
Mecz z medykami był naszym głównym punktem wyjazdu do Zabrza, ale nie jedynym. Na ręce pani prezydent przekazaliśmy, a dokładnie zrobił to Żelisław Żyżyński, wpłatę na konto Fundacji Iskierka, która organizuje warsztaty arteterapeutyczne w zabrzańskim Oddziale Hematologii i Onkologii Dziecięcej. Jak wyglądają te zajęcia i jak pomagają małym pacjentom, przeczytasz TUTAJ.
Delegacja naszej reprezentacji pojawiła się również w Gliwicach. Tam z udziałem naszego bramkarza Grzegorza „Gabora” Jędrzejewskiego odbywał się halowy turniej, z którego dochód przeznaczono na rehabilitację Zuzi Raczkowskiej. I my dołożyliśmy małą „cegiełkę”. Mamy nadzieję, że potrzebna na operację kwota zostanie zebrana jak najszybciej…
To była baaaaaardzo pracowita sobota. W Gliwicach nie mogliśmy przecież ominąć całkiem świeżego muralu Włodzimierza Lubańskiego.
Po prostu – LEGENDA.
Reprezentacja Dziennikarzy – Medyk Zabrze 0:4 (0:2)
RD: Jędrzejewski – Zubilewicz, Walkiewicz, Dźwigała, Olbrycht – Kocięba, Bieńkowski – Papierz, Pawłowski, Patryk Drewnowski – Robert Błoński oraz Romer, Olkowicz, Lutostański i gościnnie Ostałkiewicz i Plisikiewicz.
/cez/

Świętujemy na Narodowym

Warszawa, 23 września (piątek)
Mocna reprezentacja naszej kadry (na zdjęciu od lewej: Krzysztof Marciniak, Grzegorz Jędrzejewski, Marcin Papierz, Michał Kocięba, Żelisław Żyżyński i Tomasz Zubilewicz) zagrała w drużynie Przyjaciół Polskiego Związku Piłki Nożnej ze srebrnymi medalistami igrzysk olimpijskich w Barcelonie (1:4).
Mecz odbył się na Stadionie Narodowym z 10-lecia obiektu, w ramach Święta Piłki Nożnej. Później na boisko wyszły gwiazdy Polski i Portugalii (5:7), w których było wielu uczestników pamiętnego meczu na MŚ 2002. Zdjęcia możesz zobaczyć TUTAJ.
/rd/

Zaproszenie z miasta Górnika

W najbliższą sobotę (24 września), na murawie głównej Areny Zabrze o godz. 17.00 rozpocznie się mecz piłkarski uświetniający obchody 100-lecia naszego miasta. Naprzeciwko siebie staną: Reprezentacja Dziennikarzy oraz zespół Medyka Zabrze. Pierwszy z zespołów poprowadzi Tomasz „pogodoodporny” Zubilewicz – filar drużyny oraz obrony. Wraz ze swoimi przyjaciółmi reprezentującymi redakcje sportowe (i nie tylko) z terenu całego kraju spróbują pokonać zespół Medyka, czyli drużynę zrzeszającą lekarzy różnych specjalności z rejonu Zabrza i Śląska. O mocy zabrzańskiego zespołu niech świadczy fakt, że w tegorocznym turnieju World Medical and Health Games w Portugalii, czyli Mistrzostwach Świata Zawodów Medycznych zajął 5. miejsce.

Mecz, w którym dziennikarze zmierzą się z lekarzami, to doskonała okazja by zobaczyć z bliska murawę, na której gra drużyna Górnika Zabrze. Podczas wydarzenia na najmłodszych będzie czekać maskotka Górnika, czyli sławny Jorguś, z którym każdy chętny będzie mógł sobie zrobić pamiątkowe zdjęcie. Nie zabraknie także drobnych gadżetów dla dzieci. W trakcie imprezy otwarty będzie kiosk gastronomiczny w kubaturze stadionu.

Brama Areny Zabrze otwarta zostanie o godzinie 16.30.

Wstęp wolny.

Zwycięski pojedynek z finalistą mundialu (wideo)

 

Mały pokaz umiejętności żonglerki na siedząco przy okazji studia Ligi Mistrzów w Polsacie Sport Premium zaowocował rozgrywką na PGE Narodowym w Warszawie. Roman Kołtoń zorganizował Challenge Prawdy Futbolu. Tomasz Hajto (62-krotny reprezentant Polski, uczestnik mundialu 2002 i Ligi Mistrzów, ekspert Polsatu Sport) zmierzył się z zawodnikiem naszej reprezentacji Maciejem Krukiem (ekspert Eleven Sports, twórca szkółki piłkarskiej Playmaker Acadamy) i przegrał. Panowie już umówili się na rewanż.

 

Nasi są w ucieczce

Druskienniki (Litwa), 10 września (sobota)

Więcej zespołów wyprzedziliśmy niż wyprzedziło nas. W tradycyjnym, rozgrywanym co roku w Druskiennikach, międzynarodowym turnieju zajęliśmy czwarte miejsce. Mariusz Walkiewicz został wybrany na najlepszego obrońcę zawodów.

Na Litwę ruszyliśmy komfortowym, czerwonym busem kolarskiej grupy „Mazowsze Serce Polski„, co po trzech godzinach podróży okazało się zbawienne. Jak wiadomo, droga na Litwę wiedzie przez Podlasie, a akurat w piątek 80 kolarzy z 10 krajów wystartowało w Supraślu 4. edycji Orlen Wyścigu Narodów.  

Meta pierwszego etapu znajdowała się w Białymstoku, a trasa wiodła m.in. przez Tykocin, przez który i my przejeżdżaliśmy. Oczywiście droga była zamknięta i pilnie strzeżona przez patrole policji – nikt nie mógł wjechać, żeby nie spowodować kolizji z kolarzami.

Nasz pięknie oklejony bus okazał się zbawieniem i przepustką. Przekonywaliśmy kolejnych policjantów, że jesteśmy samochodem technicznym grupy kolarskiej. Na hasło „Panie, ale nasi kolarze są w ucieczce” – pozwalali nam przejechać. Choć podróżowaliśmy w kierunku odwrotnym do wyścigu…

Do żadnego wypadku nie doszło, kolarze bezpiecznie pojechali w swoją stronę, a my w swoją. Wszystko sfilmował telewizyjny helikopter, bo wyścig kolarzy do 23. roku życia pokazywała TVP. Na Litwę dotarliśmy bezpieczni i można było szykować się do turnieju.

Było zimno, pochmurno i deszczowo. Zagraliśmy siedem meczów, rozkręcaliśmy się powoli. Po 0:0 z Białorusią i 0:2 z Wilnem, pokonaliśmy Niemców 3:0, nieszczęśliwie zremisowaliśmy z Kownem 2:2 (prowadziliśmy 2:1 i kontrolowaliśmy mecz). Potem było 0:4 z Armenią, która wygrała wszystkie spotkania i cały turniej. Następnie zwyciężyliśmy 2:1 Łotwę po golach Marcina Papierza, który przed spotkaniem obiecał, że zdobędzie przynajmniej jedną bramkę. I słowa dotrzymał! 

W tym momencie było już jasne, że zajmiemy czwarte miejsce, więc w ostatnim spotkaniu (każde trwało po 20 minut) pokonała nas Ukraina, która wcześniej przegrała z każdym. Nasi sąsiedzi spóźnili się trochę na turniej, przed jego rozpoczęciem dostali mnóstwo oklasków i usłyszeli wiele słów wsparcia oraz otuchy. Natomiast to, co mówiono o Rosjanach, nie nadaje się do cytowania…

Nasza porażka z Ukrainą nie miała o to wpływu na ostateczną kolejność. Świetny pomysł miał Mariusz Walkiewicz, który zdecydował, że w każdym spotkaniu kapitanem naszej drużyny będzie kto inny. Wydarzeniem turnieju był powrót między słupki Jacka Kowalskiego, który bronił niemal bezbłędnie.

Następnie, zgodnie z tradycją, odbyło się uroczyste wręczenie nagród oraz konsumpcja pieczonego jelenia. Za rok wracamy na Litwę i na… podium turnieju. Taki jest plan.

Zdjęcia z turnieju do obejrzenia w dziale MULTIMEDIA.

Polska – Białoruś 0:0, Polska – Litwa (Wilno) 0:2, Polska – Niemcy 3:0 (Bieńkowski 2, Papierz), Polska – Litwa (Kowno) 2:2 (Walkiewicz karny, Papierz), Polska – Armenia 0:4, Polska – Łotwa 2:1 (Papierz 2), Polska – Ukraina 0:3

RD: Kowalski – Gołos, Walkiewicz, Olkowicz, Bieńkowski, Banasik Papierz oraz Gilarski, Wysocki i Błoński. 

/rb/

Zagrajcie z nami!

Znacie nasze głosy i nasze twarze. Towarzyszymy Wam w fascynującej podróży po świecie sportu i nie tylko…

Jeśli chcecie się z nami spotkać na boisku przy okazji święta Waszego miasta, jubileuszu klubu albo firmy – serdecznie zapraszamy do kontaktu.

Nasz zespół istnieje już ponad 20 lat. Staramy się udowodnić, że na futbolu znamy się nie tylko w teorii, że z piłką przy nodze czujemy się równie pewnie, jak z mikrofonem albo piórem w dłoni.

Czas, abyście i Wy to sprawdzili. Ostatnio gościliśmy w Lublińcu (tutaj relacja) oraz Elblągu (tutaj relacja). Teraz nasz grafik jest do Waszej dyspozycji.
Formularz kontaktowy znajdziecie TUTAJ. Do zobaczenia!

/rd/

Druskienniki (Litwa) 2022

 

Praskie bieganie późną porą

Warszawa, 3 września (sobota)

Po pandemicznej przerwie, do kalendarza startów grupy biegowej wróciła kolejna lubiana przez nas impreza masowa: Nocny Półmaraton Praski oraz towarzysząca mu Praska Piątka.

O 19:30 z błoń Stadionu Narodowego wystartowali uczestnicy krótszego dystansu (5 km), wśród których był Mariusz Walkiewicz.

Po półgodzinnej przebieżce uroczymi uliczkami warszawskiej Pragi, w amatorskim tempie, Mariusz finiszował przy Stadionie i kibicował Piotrkowi Gołosowi, szykującemu się do półmaratonu. Nasz najlepszy maratończyk był w doskonałej formie, pokonując dystans 21,1 km z życiowym rekordem 1:31:12! W czasie biegu raczej nie delektował się wieczornym widokiem rozświetlonej Wisły, wzdłuż której wiodła trasa.

Wynik Piotrka jest dla nas wspaniałą motywacją do treningów, a praska impreza była dobrym wstępem do jesiennego sezonu startów biegowych naszej grupy. Już niedługo w planach m.in. dokończenie Leśnej Triady Biegowej, Bieg Ursynowa i szereg innych wydarzeń, z których relacje zamieścimy na stronie. Zachęcamy wszystkich do aktywności sportowej i zdrowego trybu życia.

/mw/

Radcy nie dali rady jubilatom

Warszawa (boisko Drukarza), 29 sierpnia 2022 (poniedziałek)

Nie mógł się nudzić, kto spędził ostatni poniedziałek wakacji na trybunach bocznego boiska warszawskiego Drukarza. Choć z radcami wygraliśmy wysoko (4:1), przez większą część spotkania nie mogliśmy być pewni zwycięstwa.

Zaczęliśmy doskonale. W 8. minucie, po akcji prawą stroną boiska i podaniu świętującego 100. występ w Reprezentacji Dziennikarzy Mariusza Walkiewicza, pierwszą bramkę wieczoru zdobył Jan Błoński. Kilkanaście minut później strzałem z pola karnego wynik podwyższył Patryk Drewnowski. Obrońcy nie potrafili w tej akcji wybić silnie dośrodkowanej piłki, a nasz napastnik dobrze wybrał moment uderzenia na bramkę.

Jeszcze przed przerwą nieporozumienie między naszymi obrońcami skończyło się utratą gola. Na przerwę schodziliśmy, więc z jednobramkową przewagą (2:1).

W drugiej połowie rywale mieli doskonałą sytuację na wyrównanie – rzut karny. Zatrzymał ich nasz bramkarz, który obronił uderzenie w lewy dolny róg. Szansy na dobitkę nie mieli, bo pierwszy do piłki doskoczył, obchodzący urodziny Piotr Przybysz.

Koniec spotkania należał do nas. Najpierw Jacek Kowalski popisał się bardzo precyzyjnym strzałem z linii pola karnego, a w ostatniej minucie meczu, po dośrodkowaniu z prawej strony, uderzeniem z lewej nogi popisał się Mateusz Bednarczyk. W ten sposób ograliśmy radców drugi raz w tym roku. O remontadzie w pierwszy dzień wiosny przeczytasz TUTAJ.

Reprezentacja Dziennikarzy Okręgowa Izba Radców Prawnych 4:1 (2:1). Gole: J. Błoński, P. Drewnowski, Kowalski i Bednarczyk.

RD: Prus – Walkiewicz, Cios, Przybysz – J. Błoński, Gromadzki, P. Drewnowski, M. Drewnowski, Bednarczyk – Kowalski, Papierz oraz R. Błoński, Bieńkowski, Olkowicz, Skalski i Szustak.

Trener: Piotr Czachowski. Kierownik drużyny: Adam Romer

/ms/

Superpuchar, Iga i PROfesjonalna otoczka

Warszawa, 10 sierpnia (środa)

Na drugiej rundzie kończymy udział w Pucharze Polski. Byliśmy trochę jak Pogoń Szczecin w tegorocznych kwalifikacjach do Ligi Konferencji Europy. Tyle, że my postawiliśmy się młodzieży z PRO Warszawa bardziej niż „portowcy” duńskiemu Broendby. Mecz był rozgrywany przy sztucznym świetle, wieczorową porą, w czasie gdy Real Madryt rywalizował z Eintrachtem Frankfurt o Superpuchar Europy.

Piotr Czachowski, którego godnie zastępował wcześniej Adam Romer, postawił na doskonale mu znane z włoskich boisk (grał kiedyś w Udinese) ustawienie 1-3-4-2-1. Elementem zaskoczenia miała być pozycja Marcina Papierza, który w pierwszej rundzie zagrał z przodu i już do przerwy starcia ze Skorpionami ustrzelił hat-tricka. Trener przestawił go do obrony jako jednego z trzech stoperów. – Pamiętam, jak grałeś na tej pozycji w Piasecznie. Stawiamy na spokój i doświadczenie – tłumaczył szkoleniowiec na przedmeczowej odprawie. W bloku defensywnym, w porównaniu z niedzielnym meczem, nastąpiły dwie wymuszone zmiany – nieobecnych Pawła Sikorę i Marcina Cieślika zastąpił wspomniany „Peper” oraz Jan Cios. Uzupełniał ich kapitan Piotrek Gołos.

Ustalenia z szatni dawały efekty. Zawodnicy PRO (najstarszy był z 1993 roku!), nie mogli się przebić przez naszą defensywę. Udało nam się założyć kilkanaście pułapek ofsajdowych. Również bramkarz Mateusz Prus, który w CV ma występy w lidze holenderskiej, pokazał formę z najlepszych lat. Kilkukrotnie uratował nasz zespół. Do przerwy przegraliśmy 0:1, choć przy odrobinie szczęścia mogliśmy remisować. Strzał z przewrotki Macieja Kruka wyłapał bramkarz rywali.

Sami sobie stwarzamy problemy, gol padł po prostej stracie piłki w środku pola – analizował w przerwie trener Czachowski. W przerwie dokonał jednej zmiany – narzekającego na ból mięśnia Krzyśka Marciniaka zmienił Marek Furjan, który na stadion Hutnika (wspaniale przygotowana murawa, ukłony dla Aktywnej Warszawy) przyjechał prosto po skomentowaniu meczu Igi Świątek w telewizji. Najlepsza tenisistka świata nam sprzyjała. Szybko wygrała mecz I rundy turnieju w Kanadzie i Marek zdążył na Bielany. Jego wejście do bloku defensywnego spowodowało przesunięcie Papierza do trójki ofensywnych graczy.

W drugich 45. minutach szukaliśmy szans w kontrach. Staraliśmy się wyrównać i spróbować dotrwać do karnych. Jednak dziesięć minut przed końcem to rywale mieli „jedenastkę”, którą wykorzystali i wybili nam z głowy awans do III rundy.

Na ostatnie minuty między słupkami rywala pojawił się Dominik Lutostański, który czasem broni także u nas i jest członkiem wspierającym reprezentację. Gratulujemy PRO awansu. Aspiracje B-klasowego rywala, w którym gra sama młodzież, są ogromne.

My natomiast wiemy jedno: wracamy za rok, starsi, ale dzięki temu bardziej doświadczeni i silniejsi!

RD – PRO Warszawa 0:2 (0:1). Gole: 20′ i 87′ minuta (karny).  Żółta kartka Papierz.

RD: Prus – Gołos, Cios, Papierz (70. Kowalski) – J. Błoński, Bieńkowski (80. Walkiewicz), Surma (85. Żyżyński), Bednarczyk – Pawłowski (85. R Błoński), Marciniak (46. Furjan) – Kruk (80. Przybysz)

/rb, dl/