Author: Paweł Sikora
Weekend championów
Warszawa, 7 stycznia (sobota)
W pierwszy weekend nowego roku nasza drużyna wkroczyła z przytupem. W przenośni i dosłownie. Dzień po występie w Łowiczu (relacja TUTAJ) zamieniliśmy parkiet piłkarski na… taneczny! Uczestniczyliśmy w Gali Mistrzów Sportu „Przeglądu Sportowego”. Plebiscyt na najlepszego sportowca 2022 roku wygrała Iga Świątek, wyprzedzając Bartosza Zmarzlika. PKN Orlen, który wspiera żużlowego mistrza świata i nasze Stowarzyszenie, został uhonorowany tytułem Sponsora Roku.
Zdjęcie dzięki uprzejmości Telewizji Polsat
Podium Roberta Lewandowskiego to nie był jedyny piłkarski akcent wieczoru, ponieważ statuetkę otrzymał też prezes PZPN Cezary Kulesza (za odmowę gry z Rosją w mundialowym barażu) oraz zespół sędziowski, który bezbłędnie poprowadził w Katarze finał Argentyna – Francja. Szymona Marciniaka wspierali na Gali jego asystenci Tomasz Listkiewicz oraz Paweł Sokolnicki, a statuetki wręczył Michał Listkiewicz (ojciec Tomasza). Były prezes PZPN był sędzią liniowym finału MŚ w 1990 roku we Włoszech (RFN – Argentyna).
Zdjęcie dzięki uprzejmości Telewizji Polsat
Po wręczeniu nagród zabawa trwała do białego rana, a podawaną o 6.00 tradycyjną jajecznicę zjedliśmy m.in. z mistrzem olimpijskim Zbigniewem Bródką, który w Łowiczu zadebiutował w naszej drużynie.
/rb/
Z Królem w Trzech Króli
Włoska kuchnia, francuska piłka i nasze sprawy
Warszawa, 28 grudnia (środa)
Przyjemne z pożytecznym. Nadzwyczajne Walne Zebranie Członków udało nam się zorganizować razem ze spotkaniem świąteczno – noworocznym. Zaproszenie przyjęli od nas byli szkoleniowcy Reprezentacji Dziennikarzy (Andrzej Zamilski i Tomasz Łapiński) oraz obecny (Piotr Czachowski). Ważne sprawy rodzinne zatrzymały w domu Wojciecha Jagodę.
Połączyliśmy sprawy stowarzyszenia (wysokość składek na przyszły rok) i włoską kuchnię Casa Italia. Gorącym rozmowom o mundialu w Katarze i przyszłym selekcjonerze reprezentacji Polski towarzyszyły transmisje ligi francuskiej (Clermont Foot – Lille 0:2 i PSG – Strasbourg 2:1).
/spa/
Szczęśni w Katarze
Doha (Katar), 1 grudnia (czwartek)
Po „zwycięskiej porażce” zespołu Czesława Michniewicza z Argentyną (0:2) wszyscy przedstawiciele Reprezentacji Dziennikarzy, którzy na mundial w Katarze wybrali się służbowo i prywatnie, spotkali się na pięknie położonej plaży, by zagrać w piłkę. Na tyłach stadionu 974 (zbudowano go dokładnie z takiej liczby kontenerów; to także numer kierunkowy do Kataru), na którym Polacy zagrali 2 mecze grupowe MŚ, korzystaliśmy z jedynego właściwie dnia wolnego. Dostaliśmy kolejny przykład, że piłka łączy ludzi, bo szybko dołączyło do nas wielu chętnych na „beach soccera”.
Najpierw pojawili się Ukraińcy. Gdy dowiedzieli się skąd jesteśmy – natychmiast się rozpromienili i było wiadomo, że zagramy mecz przyjaźni. „Tyły trzymali” Maciej Sołdan z Mariuszem Walkiewiczem, dzięki którym Marcin Szuba w bramce musiał interweniować niewiele, a kiedy już – spisywał się bardzo dobrze. Z przodu szalał Mikołaj Kruk, który zdobył dwie bramki, jedną dołożył Robert Błoński. Prowadząc 3:1 musieliśmy zakończyć spotkanie.
Wszystko dlatego, że grania w piłkę bardzo natarczywie domagał się jeden z miejscowych, który przyszedł z kolegami popatrzeć na nasz mecz. Zagraliśmy po siedmiu, wzmocniliśmy się dwoma zawodnikami z Ukrainy i… znowu sukces. Zaczęło się co prawda od 0:1, ale potem duet Kruk & Błoński trafił do bramki przeciwnika i zwycięscy oraz spełnieni mogliśmy wykąpać się w Zatoce Perskiej.
/rb/
Wicemistrzostwo Mazowsza też nas cieszy
Bieg Niepodległości 2022
Warszawa, 11 listopada (piątek)
Aleją Jana Pawła II w stronę Alei Niepodległości, nawrót na wysokości ulicy Rakowieckiej i z powrotem do mety. Oprócz biegu głównego (10 km) organizatorzy zaplanowali także rywalizację na milę (1918 m) i w nordic walking.
W 32. Biegu Niepodległości Reprezentację Dziennikarzy reprezentował Marek Skalski, dla którego był to już piąty start w tej imprezie: Z racji kontuzji i obowiązków rodzinno – zawodowych to był mój powrót do biegów ulicznych. Do startu przygotowywałem się od kilku tygodni. To była wielka przyjemność. Cieszę się, że dobiegłem do mety i dostałem okolicznościowy medal. Wynik jest daleki od rekordu życiowego na dystansie 10 km, ale po długiej przerwie dokładnie taki jaki sobie zakładałem. Zamierzam startować teraz systematycznie. Pogoda sprzyjała biegaczom. Nie było wiatru, co jest bardzo ważne. Było też dość ciepło jak na listopad. Trasa nie była dla mnie żadnym zaskoczeniem. Powtarza się co roku. Dość płasko, z jednym podbiegiem. Odpowiednie tempo w grupach regulowali pacemakerzy i warto było się ich trzymać.
/spa/
Przyjaciele Hani
Warszawa, 15 października (sobota)
W XIV charytatywnym turnieju „Gramy dla Hani Wróbel” na warszawskiej Białołęce (oficjalny profil znajdziesz TUTAJ) reprezentowali nas Dominik Lutostański (gościnnie w bramce TVP Sport), Jan Cios (Gwiazdy Legii Warszawa) oraz Grzegorz Jędrzejewski (Przyjaciele Hani). „Gabor” przekazał w imieniu Reprezentacji finansową cegiełkę na leczenie i rehabilitację 13-letniej dziewczynki, która cierpi na padaczkę i porażenie mózgowe (z uzbieranych wcześniej pieniędzy udało się kupić nowy wózek).
W pokazowym meczu doświadczenie i umiejętności były po stronie Gwiazd Legii, których trenerem był Marek Jóźwiak, a kapitanem Dariusz Dziekanowski. Siłą Przyjaciół Hani – zgranie braci Szczepaników z zespołu Pectus. Tylko z dziennikarskiego obowiązku odnotujmy, że legioniści okazali się lepsi (5:3).
/rd/
Wyleczyli nas w Zabrzu
Zabrze, 24 września (sobota)
Skoro zapraszają – jedziemy. W sobotę na głównej płycie boiska Górnika (Arena Zabrze) spotkaliśmy się z zespołem Medyka Zabrze. Mecz miał uświetnić przypadającą właśnie rocznicę 100-lecia uzyskania przez Zabrze praw miejskich. I uświetnił! Była fantastyczna oprawa, sporo kibiców, dobry mecz i wspólna kolacja w nowych wnętrzach szykującej się na oficjalne otwarcie restauracji „Wieża Ciśnień”. Można więc stwierdzić, że było wszystko, aby święto miasta Zabrze uznać za bardzo udane. Ktoś zapyta jednak – ale co aspektem czysto sportowym? Krótko mówiąc – jaki był wynik? Ano, tu tak dobrych (z naszego punktu widzenia) wiadomości nie ma. Polegliśmy i to całkiem zasłużenie 0:4.
Znaliśmy doskonale wartość naszego rywala i wiedzieliśmy doskonale, że pakujemy głowę „w paszczę lwa”. Medyk to drużyna lekarzy różnych specjalności z Górnego Śląska. O mocy zabrzańskiego zespołu niech świadczy fakt, że w tegorocznym turnieju World Medical and Health Games w Portugalii czyli Mistrzostwach Świata Zawodów Medycznych zajął on 5. miejsce.
Z „doktorkami” z Zabrza mierzyliśmy się też dwukrotnie w meczu piłkarskich „siódemek” w Warszawie. Nawet tam ściany nie pomogły gospodarzom. Przegraliśmy dwa razy i długo lizaliśmy rany…
Sobotnia potyczka toczyła się pod wyraźne dyktando miejscowych. Ostatecznie było bardzo symetrycznie. Dwa gole do przerwy i dwa po przerwie złożyły się na wspomniany już wcześniej wynik.
Aby nie było, że jak stado owiec czekaliśmy z pokorą na rzeź. Co to, to nie! Szarpnęliśmy kilka razy, a przynajmniej dwie, jeśli nie trzy sytuacje pod bramką medyków, można by spokojnie uznać za „stuprocentowe”. Ostatecznie jednak tak ostatnio modnego współczynnika xG (expected goals) nie wywindowaliśmy zbyt wysoko.