Wicemistrzostwo Mazowsza też nas cieszy

Warszawa, 20 listopada (niedziela)
Wprawdzie amerykańska maksyma mówi, że „drugi to pierwszy przegrany”, ale my wicemistrzostwo w turnieju Mazowieckiego Związku Piłki Nożnej przyjęliśmy z uśmiechem na twarzy. To nic, że nie udało się obronić trofeum wywalczonego przed rokiem. W mocnej stawce biliśmy się o zwycięstwo do końca, nie ponosząc w zawodach ani jednej porażki.
Rozpoczęliśmy z wysokiego C. Na „dzień dobry” w hali na warszawskim Wawrze pokonaliśmy drużynę Igora GołaszewskiegoSENI Bródno 2:1. Oba gole to efekt strzałów Patryka Bieńkowskiego. Wynik mógł być nawet wyższy, ale kilka okazji zmarnowaliśmy koncertowo i tych bramek później nam zabrakło…
Mecz nr 2 – to batalia z absolutnym faworytem turnieju SPORT ACTIVE. Ekipa Sergiusza Wiechowskiego nie znalazła drogi do naszej bramki. Autokar zaparkowany był tak, że mysz nie miała się prawa przecisnąć. Z przodu tym razem było dość ubogo, więc końcowe 0:0 przyjęliśmy z lekkim westchnieniem ulgi.
Ulubiona taktyka Czesława Michniewicza tak nam się spodobała, że kolejny mecz z Warszawską  Ligą Oldbojów też zakończył się bez bramek. Było kilka okazji z jednej i z drugiej strony, tak więc  podział punktów raczej nikogo nie skrzywdził. No, ale dość kunktatorstwa! Włączyliśmy tryb „gramy o mistrza” i parliśmy do przodu. Po przerwie na oficjalne otwarcie turnieju i szybkim obiedzie nastąpił gwałtowny przypływ dobrej energii.
Mecz z PKS-em Radość był w naszym wykonaniu niemalże perfekcyjny. Skuteczni z przodu i pewni w obronie. Nasz snajper Patryk Bieńkowski znów trafił i kolejne trzy punkty były na naszym koncie. Więcej nerwówki było, gdy oglądaliśmy zmagania rywali. Active Sport niepodziewanie zanotował drugi remis, co otworzyło nam drogę do końcowego tryumfu.
Był jednakże jeden – podstawowy warunek – spotkanie z Lotnikami z Wawra musieliśmy wygrać różnicą przynajmniej czterech bramek. Wygraliśmy, ale po swojemu! Czyli 1:0 po trafieniu Patryka. Nasz końcowy bilans to 3 zwycięstwa, 2 remisy, 0 porażek. Przyznacie, że nie ma powodu do wstydu!
RD – Seni Bródno 2:1 (Bieńkowski 2), RD – Active Sport 0:0, RD – Warszawska Liga Oldbojów 0:0, RD – PKS Radość 1:0 (Bieńkowski), RD – Lotnicy Wawer 1:0 (Bieńkowski)
Reprezentacja Dziennikarzy: Lisiewicz – Pawłowski, Lepa, Olbrycht, Bieńkowski oraz Kocięba, Kowalski i Przybysz
/cez/

Bieg Niepodległości 2022

Warszawa, 11 listopada (piątek)

Aleją Jana Pawła II w stronę Alei Niepodległości, nawrót na wysokości ulicy Rakowieckiej i z powrotem do mety. Oprócz biegu głównego (10 km) organizatorzy zaplanowali także rywalizację na milę (1918 m) i w nordic walking.

W 32. Biegu Niepodległości Reprezentację Dziennikarzy reprezentował Marek Skalski, dla którego był to już piąty start w tej imprezie: Z racji kontuzji i obowiązków rodzinno – zawodowych to był mój powrót do biegów ulicznych. Do startu przygotowywałem się od kilku tygodni. To była wielka przyjemność. Cieszę się, że dobiegłem do mety i dostałem okolicznościowy medal. Wynik jest daleki od rekordu życiowego na dystansie 10 km, ale po długiej przerwie dokładnie taki jaki sobie zakładałem. Zamierzam startować teraz systematycznie. Pogoda sprzyjała biegaczom. Nie było wiatru, co jest bardzo ważne. Było też dość ciepło jak na listopad. Trasa nie była dla mnie żadnym zaskoczeniem. Powtarza się co roku. Dość płasko, z jednym podbiegiem. Odpowiednie tempo w grupach regulowali pacemakerzy i warto było się ich trzymać.

/spa/

Przyjaciele Hani

Warszawa, 15 października (sobota)

W XIV charytatywnym turnieju „Gramy dla Hani Wróbel” na warszawskiej Białołęce (oficjalny profil znajdziesz TUTAJ) reprezentowali nas Dominik Lutostański (gościnnie w bramce TVP Sport), Jan Cios (Gwiazdy Legii Warszawa) oraz Grzegorz Jędrzejewski (Przyjaciele Hani). „Gabor” przekazał w imieniu Reprezentacji finansową cegiełkę na leczenie i rehabilitację 13-letniej dziewczynki, która cierpi na padaczkę i porażenie mózgowe (z uzbieranych wcześniej pieniędzy udało się kupić nowy wózek).

W pokazowym meczu doświadczenie i umiejętności były po stronie Gwiazd Legii, których trenerem był Marek Jóźwiak, a kapitanem Dariusz Dziekanowski. Siłą Przyjaciół Hani – zgranie braci Szczepaników z zespołu Pectus. Tylko z dziennikarskiego obowiązku odnotujmy, że legioniści okazali się lepsi (5:3).

/rd/

Wyleczyli nas w Zabrzu

Zabrze, 24 września (sobota)

Skoro zapraszają – jedziemy. W sobotę na głównej płycie boiska Górnika (Arena Zabrze) spotkaliśmy się z zespołem Medyka Zabrze. Mecz miał uświetnić przypadającą właśnie rocznicę 100-lecia uzyskania przez Zabrze praw miejskich. I uświetnił! Była fantastyczna oprawa, sporo kibiców, dobry mecz i wspólna kolacja w nowych wnętrzach szykującej się na oficjalne otwarcie restauracji „Wieża Ciśnień”. Można więc stwierdzić, że było wszystko, aby święto miasta Zabrze uznać za bardzo udane. Ktoś zapyta jednak – ale co aspektem czysto sportowym? Krótko mówiąc – jaki był wynik? Ano, tu tak dobrych (z naszego punktu widzenia) wiadomości nie ma. Polegliśmy i to całkiem zasłużenie 0:4.

Znaliśmy doskonale wartość naszego rywala i wiedzieliśmy doskonale, że pakujemy głowę „w paszczę lwa”. Medyk to drużyna lekarzy różnych specjalności z Górnego Śląska. O mocy zabrzańskiego zespołu niech świadczy fakt, że w tegorocznym turnieju World Medical and Health Games w Portugalii czyli Mistrzostwach Świata Zawodów Medycznych zajął on 5. miejsce.

Z „doktorkami” z Zabrza mierzyliśmy się też dwukrotnie w meczu piłkarskich „siódemek” w Warszawie. Nawet tam ściany nie pomogły gospodarzom. Przegraliśmy dwa razy i długo lizaliśmy rany…

Sobotnia potyczka toczyła się pod wyraźne dyktando miejscowych. Ostatecznie było bardzo symetrycznie. Dwa gole do przerwy i dwa po przerwie złożyły się na wspomniany już wcześniej wynik.

Aby nie było, że jak stado owiec czekaliśmy z pokorą na rzeź. Co to, to nie! Szarpnęliśmy kilka razy, a przynajmniej dwie, jeśli nie trzy sytuacje pod bramką medyków, można by spokojnie uznać za „stuprocentowe”. Ostatecznie jednak tak ostatnio modnego współczynnika xG (expected goals) nie wywindowaliśmy zbyt wysoko.

Do Zabrza przyjechaliśmy na zaproszenie prezydent miasta – Małgorzaty Mańki – Szulik (ogromne podziękowania), a całość akcji koordynował z naszej strony Tomasz „pogodoodporny” Zubilewicz. Filar drużyny oraz obrony – tak się przynajmniej przedstawiał miejscowym mediom.
Na meczu nie zabrakło także maskotki Górnika, czyli słynnego Jorgusia, z którym każdy chętny będzie mógł sobie zrobić pamiątkowe zdjęcie. Pozostały wspomnienia i… gorąca chęć rewanżu.
Mecz z medykami był naszym głównym punktem wyjazdu do Zabrza, ale nie jedynym. Na ręce pani prezydent przekazaliśmy, a dokładnie zrobił to Żelisław Żyżyński, wpłatę na konto Fundacji Iskierka, która organizuje warsztaty arteterapeutyczne w zabrzańskim Oddziale Hematologii i Onkologii Dziecięcej. Jak wyglądają te zajęcia i jak pomagają małym pacjentom, przeczytasz TUTAJ.
Delegacja naszej reprezentacji pojawiła się również w Gliwicach. Tam z udziałem naszego bramkarza Grzegorza „Gabora” Jędrzejewskiego odbywał się halowy turniej, z którego dochód przeznaczono na rehabilitację Zuzi Raczkowskiej. I my dołożyliśmy małą „cegiełkę”. Mamy nadzieję, że potrzebna na operację kwota zostanie zebrana jak najszybciej…
To była baaaaaardzo pracowita sobota. W Gliwicach nie mogliśmy przecież ominąć całkiem świeżego muralu Włodzimierza Lubańskiego.
Po prostu – LEGENDA.
Reprezentacja Dziennikarzy – Medyk Zabrze 0:4 (0:2)
RD: Jędrzejewski – Zubilewicz, Walkiewicz, Dźwigała, Olbrycht – Kocięba, Bieńkowski – Papierz, Pawłowski, Patryk Drewnowski – Robert Błoński oraz Romer, Olkowicz, Lutostański i gościnnie Ostałkiewicz i Plisikiewicz.
/cez/

Świętujemy na Narodowym

Warszawa, 23 września (piątek)
Mocna reprezentacja naszej kadry (na zdjęciu od lewej: Krzysztof Marciniak, Grzegorz Jędrzejewski, Marcin Papierz, Michał Kocięba, Żelisław Żyżyński i Tomasz Zubilewicz) zagrała w drużynie Przyjaciół Polskiego Związku Piłki Nożnej ze srebrnymi medalistami igrzysk olimpijskich w Barcelonie (1:4).
Mecz odbył się na Stadionie Narodowym z 10-lecia obiektu, w ramach Święta Piłki Nożnej. Później na boisko wyszły gwiazdy Polski i Portugalii (5:7), w których było wielu uczestników pamiętnego meczu na MŚ 2002. Zdjęcia możesz zobaczyć TUTAJ.
/rd/

Zaproszenie z miasta Górnika

W najbliższą sobotę (24 września), na murawie głównej Areny Zabrze o godz. 17.00 rozpocznie się mecz piłkarski uświetniający obchody 100-lecia naszego miasta. Naprzeciwko siebie staną: Reprezentacja Dziennikarzy oraz zespół Medyka Zabrze. Pierwszy z zespołów poprowadzi Tomasz „pogodoodporny” Zubilewicz – filar drużyny oraz obrony. Wraz ze swoimi przyjaciółmi reprezentującymi redakcje sportowe (i nie tylko) z terenu całego kraju spróbują pokonać zespół Medyka, czyli drużynę zrzeszającą lekarzy różnych specjalności z rejonu Zabrza i Śląska. O mocy zabrzańskiego zespołu niech świadczy fakt, że w tegorocznym turnieju World Medical and Health Games w Portugalii, czyli Mistrzostwach Świata Zawodów Medycznych zajął 5. miejsce.

Mecz, w którym dziennikarze zmierzą się z lekarzami, to doskonała okazja by zobaczyć z bliska murawę, na której gra drużyna Górnika Zabrze. Podczas wydarzenia na najmłodszych będzie czekać maskotka Górnika, czyli sławny Jorguś, z którym każdy chętny będzie mógł sobie zrobić pamiątkowe zdjęcie. Nie zabraknie także drobnych gadżetów dla dzieci. W trakcie imprezy otwarty będzie kiosk gastronomiczny w kubaturze stadionu.

Brama Areny Zabrze otwarta zostanie o godzinie 16.30.

Wstęp wolny.

Zwycięski pojedynek z finalistą mundialu (wideo)

 

Mały pokaz umiejętności żonglerki na siedząco przy okazji studia Ligi Mistrzów w Polsacie Sport Premium zaowocował rozgrywką na PGE Narodowym w Warszawie. Roman Kołtoń zorganizował Challenge Prawdy Futbolu. Tomasz Hajto (62-krotny reprezentant Polski, uczestnik mundialu 2002 i Ligi Mistrzów, ekspert Polsatu Sport) zmierzył się z zawodnikiem naszej reprezentacji Maciejem Krukiem (ekspert Eleven Sports, twórca szkółki piłkarskiej Playmaker Acadamy) i przegrał. Panowie już umówili się na rewanż.

 

Nasi są w ucieczce

Druskienniki (Litwa), 10 września (sobota)

Więcej zespołów wyprzedziliśmy niż wyprzedziło nas. W tradycyjnym, rozgrywanym co roku w Druskiennikach, międzynarodowym turnieju zajęliśmy czwarte miejsce. Mariusz Walkiewicz został wybrany na najlepszego obrońcę zawodów.

Na Litwę ruszyliśmy komfortowym, czerwonym busem kolarskiej grupy „Mazowsze Serce Polski„, co po trzech godzinach podróży okazało się zbawienne. Jak wiadomo, droga na Litwę wiedzie przez Podlasie, a akurat w piątek 80 kolarzy z 10 krajów wystartowało w Supraślu 4. edycji Orlen Wyścigu Narodów.  

Meta pierwszego etapu znajdowała się w Białymstoku, a trasa wiodła m.in. przez Tykocin, przez który i my przejeżdżaliśmy. Oczywiście droga była zamknięta i pilnie strzeżona przez patrole policji – nikt nie mógł wjechać, żeby nie spowodować kolizji z kolarzami.

Nasz pięknie oklejony bus okazał się zbawieniem i przepustką. Przekonywaliśmy kolejnych policjantów, że jesteśmy samochodem technicznym grupy kolarskiej. Na hasło „Panie, ale nasi kolarze są w ucieczce” – pozwalali nam przejechać. Choć podróżowaliśmy w kierunku odwrotnym do wyścigu…

Do żadnego wypadku nie doszło, kolarze bezpiecznie pojechali w swoją stronę, a my w swoją. Wszystko sfilmował telewizyjny helikopter, bo wyścig kolarzy do 23. roku życia pokazywała TVP. Na Litwę dotarliśmy bezpieczni i można było szykować się do turnieju.

Było zimno, pochmurno i deszczowo. Zagraliśmy siedem meczów, rozkręcaliśmy się powoli. Po 0:0 z Białorusią i 0:2 z Wilnem, pokonaliśmy Niemców 3:0, nieszczęśliwie zremisowaliśmy z Kownem 2:2 (prowadziliśmy 2:1 i kontrolowaliśmy mecz). Potem było 0:4 z Armenią, która wygrała wszystkie spotkania i cały turniej. Następnie zwyciężyliśmy 2:1 Łotwę po golach Marcina Papierza, który przed spotkaniem obiecał, że zdobędzie przynajmniej jedną bramkę. I słowa dotrzymał! 

W tym momencie było już jasne, że zajmiemy czwarte miejsce, więc w ostatnim spotkaniu (każde trwało po 20 minut) pokonała nas Ukraina, która wcześniej przegrała z każdym. Nasi sąsiedzi spóźnili się trochę na turniej, przed jego rozpoczęciem dostali mnóstwo oklasków i usłyszeli wiele słów wsparcia oraz otuchy. Natomiast to, co mówiono o Rosjanach, nie nadaje się do cytowania…

Nasza porażka z Ukrainą nie miała o to wpływu na ostateczną kolejność. Świetny pomysł miał Mariusz Walkiewicz, który zdecydował, że w każdym spotkaniu kapitanem naszej drużyny będzie kto inny. Wydarzeniem turnieju był powrót między słupki Jacka Kowalskiego, który bronił niemal bezbłędnie.

Następnie, zgodnie z tradycją, odbyło się uroczyste wręczenie nagród oraz konsumpcja pieczonego jelenia. Za rok wracamy na Litwę i na… podium turnieju. Taki jest plan.

Zdjęcia z turnieju do obejrzenia w dziale MULTIMEDIA.

Polska – Białoruś 0:0, Polska – Litwa (Wilno) 0:2, Polska – Niemcy 3:0 (Bieńkowski 2, Papierz), Polska – Litwa (Kowno) 2:2 (Walkiewicz karny, Papierz), Polska – Armenia 0:4, Polska – Łotwa 2:1 (Papierz 2), Polska – Ukraina 0:3

RD: Kowalski – Gołos, Walkiewicz, Olkowicz, Bieńkowski, Banasik Papierz oraz Gilarski, Wysocki i Błoński. 

/rb/

Zagrajcie z nami!

Znacie nasze głosy i nasze twarze. Towarzyszymy Wam w fascynującej podróży po świecie sportu i nie tylko…

Jeśli chcecie się z nami spotkać na boisku przy okazji święta Waszego miasta, jubileuszu klubu albo firmy – serdecznie zapraszamy do kontaktu.

Nasz zespół istnieje już ponad 20 lat. Staramy się udowodnić, że na futbolu znamy się nie tylko w teorii, że z piłką przy nodze czujemy się równie pewnie, jak z mikrofonem albo piórem w dłoni.

Czas, abyście i Wy to sprawdzili. Ostatnio gościliśmy w Lublińcu (tutaj relacja) oraz Elblągu (tutaj relacja). Teraz nasz grafik jest do Waszej dyspozycji.
Formularz kontaktowy znajdziecie TUTAJ. Do zobaczenia!

/rd/

Druskienniki (Litwa) 2022