09.09.2023

Dożynki na Dzikim Zachodzie

Rzepin, 9 września (sobota)

To najlepsze Dożynki w historii” zatytułowała post w mediach społecznościowych strona gminy Rzepin, a my mieliśmy przyjemność brać w nich udział. Graliśmy zgodnie z jednym naszych haseł „liczy się sport i dobra zabawa”, a tej było co niemiara.

Kiedy jechaliśmy na stadion, mijając pięknie ozdobione stogi słomy, spodziewaliśmy się spotkania z naszymi równolatkami, czyli z oldbojami Ilanki Rzepin. Gdy okazało, że naszym rywalem będzie jednak klubowy Dream Team, wtedy nasze sny i marzenia o wygranej lekko przygasły. Natomiast nie zamierzaliśmy składać broni, a wręcz przeciwnie postanowiliśmy ją naładować.

Zgodnie z ustaloną taktyką postawiliśmy na spokojne budowanie gry od tyłu i wymienianie podań między obrońcami. Reprezentacyjna tiki taka działała bez zarzutu. Czekaliśmy cierpliwie na swoje szanse. Rywal dostosował się do naszego stylu i długo utrzymywało się 0:0.

Jednak zryw młodego lewego pomocnika koło 25. minuty meczu porwał drużynę Ilanki. I to właśnie ekipa w niebieskich trykotach wyszła na prowadzenie 1:0. Spisująca się doskonale do tego momentu nasza defensywa w końcu padła, a zaparkowany przed polem karnym autobus został przestawiony na pobliski parking. Na przerwę schodziliśmy przegrywając 0:2. Powiedzieliśmy sobie kilka ważnych, męskich słów i na drugą połowę wyszliśmy odmienieni. Wizualizacja chłodnej wody jeziora Garbicz od razu sprawiła, że gra zaczęła się kleić. Wdrożyliśmy również plan B, który zadziałał dwukrotnie.

Marcin Pawłowski podawał do Marcina Papierza, który zagrywał do Bartosza Remplewicza (świętującego tego dnia 50. występ w naszej kadrze), a ten stwarzał zagrożenie pod bramką przeciwnika. Najpierw „Rempel” wywalczył karnego trafiając w rękę obrońcy (jedenastkę skutecznie wykorzystał „Pawłoś”), a później zanotował znakomitą asystę do grającego u nas gościnnie trenera gospodarzy Kamila Michniewicza.

Przy wyniku 2:2 dowodzeni przez kapitana Dariusza Tuzimka „poczuliśmy krew”. Zaczęliśmy się rozkręcać tak jak zespół, który miał próbę na pobliskiej scenie. Rywale wyczuli zagrożenie. Wiedzieli, że w strzelaniu „jedenastek” jesteśmy mistrzami. Niebiescy przyspieszyli tempo i strzeli nam trzy gole. Końcowy wynik 2:5 nie odzwierciedlał gry, a my po spotkaniu czuliśmy się zwycięzcami. Właściwie to czuliśmy się nimi już przed meczem. Dlatego przyznaliśmy sobie nagrody dla najlepszego strzelca i MVP spotkania.

Z Rzepina i Debrznicy do domów wróciliśmy pełni pięknych wspomnień i mądrzejsi o ważną lekcję – „musimy wdrożyć treningi siatkówki plażowej”. Dzień po wcześniej, po walce, przegraliśmy z siatkarską reprezentacją zamku w Debrznicy.

To był niesamowity weekend w Lubuskiem. Mnóstwo wrażeń, wiele atrakcji, będzie co wspominać w zimowe wieczory przy kominku.

Ślemy serdeczne podziękowania dla Zbyszka „Zibiego” Gondka, który nas do siebie zaprosił, dał dach nad głową, zapewnił wikt i opierunek. Siatkówka plażowa w pałacu w Debrznicy, futbol w Rzepinie, kąpiel w Garbiczu – na nudę nie mogliśmy narzekać. Podziękowania także dla miłych pań Doroty, Małgosi i Izy – które dbały o nas, żebyśmy nie chodzili głodni i spragnieni – i całej ekipy, która uatrakcyjniła nasz pobyt. Kochani! Wielkie dzięki.
Do zobaczenia następnym razem!

/dl/