30.11.2012

Druga kadra Fornalika

30 listopada (piątek), Warszawa

Zazwyczaj to my oceniamy pracę selekcjonera – tym razem było odwrotnie. To Waldemar Fornalik, który pojawił się w Hali Piłkarskiej na Bemowie z całym sztabem szkoleniowym, oceniał nasze umiejętności i zaangażowanie. Bardzo nam zależało, żeby pokazać, że nasza znajomość piłki nie jest tylko teoretyczna.

Bramkarze już po rozgrzewce z Andrzejem Dawidziukiem mieli dość. – Z przykrością stwierdzam, że nie nadaję się do zawodowej piłki – stwierdził samokrytycznie Tomasz Kiryluk.

Pierwszą część treningu dla zawodników z pola poprowadził Marek Wleciałowski. O tym jak trudno odebrać piłkę asystentowi selekcjonera przekonał się Paweł Sikora, który przystępował do zajęć z ambitnym celem: –To jest dla mnie bardzo ważny dzień. Kadra ma problem z lewym obrońcą. Mogę być jakąś alternatywą dla Kuby Wawrzyniaka.

Najwięcej problemów sprawiły nam holenderskie ćwiczenia techniki z Tomaszem Rząsą, choć mieliśmy z nimi do czynienia już kilka tygodni temu. –To, co pokazuje Tomek, a co robią dzieci w Holandii, to dla nas, starych dziadków, jest trochę za trudne – przyznał Marcin Feddek, który namawiał sztab kadry, żeby się nami zajął. Dyrektor reprezentacji do spraw kontaktów z mediami nie był aż tak surowy: –Często widać, że dziennikarze nie rzucają słów na wiatr i wiedzą o czym mówią.

Waldemar Fornalik, „atakowany” przez kamery i mikrofony niemal przez cały trening, oceniał na gorąco: – W każdym elemencie dziennikarze starają się wykonywać swoje zadania na 100 procent. To też charakteryzuje zawodowców. Jedni grają lepiej drudzy gorzej, ale wszyscy chcą dobrze. Myślę, że tak samo jest przy pisaniu. Wszyscy chcą dobrze, ale nie zawsze wychodzi…

Po dwugodzinnych zajęciach, w których nie zabrakło ćwiczeń strzeleckich, małych „dziadków” i gier, przyszedł czas na oficjalne podsumowanie: – Z ręką na sercu, bez wazeliny, było naprawdę przyzwoicie. Pojawiło się tylko kilka słabych ogniw – powiedział „Narodowy”. – Słabych momentów – wtrącił Wojciech Jagoda. –Jeszcze kilka wspólnych treningów i pójdziemy do przodu – zakończył selekcjoner.

Przy okazji okazało się, że udział w treningu Brazylijczyka Hevertona Martinsa miał być dobrą wróżbą dla pierwszej reprezentacji. –Obyśmy się spotkali w 2014 roku na mundialu w Brazylii – życzył Waldemarowi Fornalikowi nasz stały trener.

Według internetowego serwisu PZPN wiele wskazuje na to, że kolejne zajęcia pod okiem selekcjonera będziemy mieli wiosną.

Marek Wleciałowski: Każdy trening to, w mojej opinii, odrębny kawałek życia. Za każdym razem można coś zobaczyć. Taki trening jak dzisiaj, w formie kompleksowej, to znaczy: dłuższa rozgrzewka, elementy techniczno – taktyczne i gra taktyczna, i gra właściwa, to wszystko jest w treningu piłkarskim.

Jeżeli chodzi o tą grupę, którą obserwowaliśmy, to nie można jej na pewno odmówić ambicji i chęci. Dla trenera prowadzącego to jest najważniejsza rzecz. Jeżeli widzę, że zespół i poszczególni zawodnicy chcą, to wtedy mogę im coś zaproponować. Każdy ze współprowadzących zaproponował coś ze swojej strony. W moim odczuciu, to bardzo przyzwoicie wyglądało. Każdy chciał. Nie było wzajemnych animozji, napięć niepotrzebnych, tylko była koncentracja na tym, co chcemy zrobić i element, nazwijmy to, satysfakcji, jak coś wyszło i element mobilizacji, jeśli był problem ze zrealizowaniem czegoś. W moim odczuciu to jest najważniejsze i wtedy możemy myśleć w następnym treningu czy chcemy coś poprawić, czy chcemy coś zmienić, jeśli coś nam się mniej lub bardziej podobało.

Ta konkretna jednostka treningowa wyglądała tak, że jestem zadowolony. Jak najbardziej jest szansa na kolejne spotkanie. To zależy, czy jest chęć obu stron. Widzę, że ta wasza strona „boiskowa” jest zainteresowana, a my jesteśmy otwarci.

Andrzej Dawidziuk: Im człowiek starszy, tym bardziej chce głowa i chcą oczy, a ciało nie zawsze nadąża. Chłopcy, a właściwie panowie, którzy wzięli udział w zajęciach bramkarskich, naprawdę prezentują się bardzo dobrze pod kątem mentalnym i sportowym. Widać, że dbają o siebie. Bramkarz to bardzo specyficzna pozycja, to jest zbiór kilku konkurencji lekkoatletycznych.

Chciałem, żeby uczestnicy zobaczyli jak wygląda specyfika treningu bramkarskiego na poziomie profesjonalnym. Oczywiście, stopień trudności był zdecydowanie niższy, ale
z tych ćwiczeń korzystam podczas zajęć z pierwszą reprezentacją. Temu służą takie spotkania, żeby ludzie, którzy mówią i piszą o futbolu, często go komentują, mieli możliwość poznania go od środka, z perspektywy boiska. Myślę, że wtedy jest zdecydowanie łatwiej wykonywać zawód dziennikarza sportowego.

Przyłączam się do słów selekcjonera. Naprawdę poziom zaawansowania technicznego, poziom rozumienia gry jest u was na bardzo dobrym poziomie, jak na piłkę amatorską i ludzi, którzy nie zarabiają kopaniem piłki, i nie poświęcają temu tak dużo czasu jak zawodowi piłkarze. Gdyby wybrać z tego zespołu najlepszych, to myślę, że na poziomie III albo IV ligi spokojnie by sobie poradzili.

To nie był nasz „pierwszy raz” z aktualnym selekcjonerem reprezentacji Polski. Wcześniej trenowaliśmy pod okiem Pawła Janasa i Stefana Majewskiego. Gośćmi Mikołajków z Orange byli Franciszek Smuda i Leo Beenhakker.

Okiem dziennikarzy telewizji ORANGE SPORT nasz trening z Waldemarem Fornalikiem wyglądał TAK. Zobacz też galerię zdjęć Macieja Kubicy w MULTIMEDIACH.

/spa/