27.03.2008

Dziennikarska lekcja piłkarskiej pokory

Budapeszt, 27 marca (czwartek)

Zmieniamy szyld i jedziemy na Euro – takie hasło padło po ostatnim gwizdku węgierskiej sędziny po meczy z naszymi bratankami z Budapesztu.

Do stolicy Węgier jechaliśmy prosto z Krakowa, po obejrzeniu żenującego meczu naszych kadrowiczów z USA. „Amerykańska lekcja piłkarskiej pokory” – tytuł artykułu „Błony” w Gazecie Wyborczej przypadł niektórym do gustu i powtarzany był przez całą dłuuugą drogę do stolicy Węgier. Ale nawet męcząca podróż zupełnie nie przeszkodziła nam rozegrać najlepszy mecz w 2008 roku!

Że wyciągnęliśmy wnioski z lekcji w Krakowie, pokazał sam „Błonka” już na początku meczu w Budapeszcie, strzelając na 1:0. Piłka (chyba po czyimś dośrodkowaniu – nie pamiętam, a operator kamery nie zdążył zarejestrować akcji), spadała na piąty metr, gdzie stał Robert Błoński i uderzając ją bekhendem skierował do bramki.

Od początku do końca spotkania na nierównej murawie boiska mieliśmy przygniatającą – i fizyczną, i piłkarską. Na 2:0 podwyższył grający tym razem w polu (najpierw na prawej obronie, potem chwilę w ataku) Jacek Kowalski. Prawą stroną uciekł Węgrom grający od trzech lat z naderwanym mięśniem prawej nogi Czarek Olbrycht (aż strach pomyśleć co będzie, gdy w końcu wyzdrowieje). „Kowal” czekał na podanie na drugim metrze i nie dał szans pustej bramce. – To z kim wy tam graliście, skoro gole strzelali nawet bramkarze – nie mógł się nadziwić publicysta „Polski” Paweł Zarzeczny. Skład Węgrów nie różnił się jednak specjalnie od tego, który wystawili w Warszawie.

3:0 to rajd Roberta Zielińskiego. Rozpędzony „Zielu” minął trzech rywali i „zewniakiem” zapakował piłkę w dalszy róg bramki. – Nawet Leo Beenhakker słyszał o wysokiej formie Zielińskiego w Budapeszcie – napisał „skromnie” autor gola o swoim występie w wewnętrznym mejlu do pracowników dziennika „Polska The Times”. – Potrzebny wam lód. Do głowy – usłyszeliśmy od drugiego trenera kadry Dariusza Dziekanowskiego, gdy zadzwoniliśmy z pytaniem o ewentualne niespodzianki w składzie na Euro.

Acha! Przy stanie 1:0 sędzina próbowała pomóc gospodarzom, dyktując dla nich rzut karny po wątpliwym faulu. – Twój lewy – krzyknął „Twaro” do Kuby Kwiatkowskiego tuż przed strzałem. Miał rację, Kuba go posłuchał i gola nie było, a sędzinie zrobiło się głupio.

3:0 do przerwy, 3:0 do końca, choć w drugiej połowie mieliśmy jeszcze z pięć „setek”. Ale jak ktoś słusznie zauważył, wynik 3:0 wygląda poważniej, niż np. 7:0. A rewanż za porażkę w Warszawie (3:4) wzięliśmy z nawiązką.

Panowie, zaczyna mnie martwić, że coraz mniej jestem wam potrzebny – podsumował występ trener Wojtek Jagoda, którego kontrakt ze Stowarzyszeniem Dziennikarzy Sportowych „Reprezentacja Piłkarska Dziennikarzy” wygasa w 2092 roku.

Graliśmy w składzie: Kuba Kwiatkowski – Jacek Kowalski, Robert Zieliński, Rafał Sak, Piotr Przybysz, Dariusz Tuzimek, Maciej Sołdan, Michał Kocięba, Czarek Olbrycht, Andrzej Twarowski, Robert Błoński, Dariusz Świtkowski, Krzysztof Bandych, Piotr Wierzbicki.

/wierzbik/