18.10.2010

Kawa ze światową jedynką

13 października (środa), Kopenhaga

Karolina nigdy ze mną nie wygrała – zdradził Piotr Woźniacki. W tenisa na punkty grał z córką kilka razy. Żadnego meczu nie dokończyli. We wszystkich wysoko prowadziła Karolina. Za każdym razem tata znajdował jakąś wymówkę…

Po zwiedzaniu Kopenhagi (nie zastaliśmy, niestety, słynnej syrenki, ponieważ pojechała na EXPO do Szanghaju), w centrum miasta (Stroget), spotkaliśmy się na kawie z „polską Dunką” – nową liderką światowego rankingu tenisistek i jej rodzicami. To dzięki panu Piotrowi, byłemu piłkarzowi, dzień wcześniej zmierzyliśmy się na boisku z duńskimi dziennikarzami.

Przed meczem z Cyprem jedna z duńskich gazet szukała odpowiedzi jak pokonać rywali i zrobiła fotomontaż. Na zdjęciu było jedenastu reprezentantów Danii – wszyscy z głowami Karoliny – opowiadał Woźniacki. Po ostatnim gwizdku na Parken Stadion, gdzie gra FC Kopenhaga, tenisistka spotkała się z kadrowiczami w szatni. Piłkarze gratulowali jej i mówili, że oglądają jej występy. Nic dziwnego, że mecze Karoliny biją rekordy oglądalności w kraju Lego i Jana Christiana Andersena. W czasie naszego spotkania kilka razy podchodzili do jej stolika przechodnie i prosili o autograf albo zdjęcie. Nikomu nie odmówiła.

Karolina, kibic Liverpoolu, w dniu meczu reprezentacji wróciła z Pekinu. W stolicy Chin zapewniła sobie awans na pierwsze miejsce w rankingu WTA. Dostała od nas nową reprezentacyjną koszulkę NIKE z nazwiskiem i numerem jeden. – Szukamy bramkarza – żartował Czarek Olbrycht. – Odblokowałaś się na korcie od karnego na naszym treningu – dodał Wojtek Jagoda i wyliczył szybko ile zarobiła i wygrała turniejów od naszego poprzedniego spotkania, w Warszawie.

Dowiedzieliśmy się, że Karolina będzie nową twarzą polskiej kampanii „Pij mleko, będziesz wielki”, jak wysokie podatki „wygoniły” ją z Kopenhagi do Monako, dlaczego ćwiczy z piłką lekarską i jak dużo biega: – Musiałam kiedyś wbiegać pod górkę do kasyna. Jeśli się nie wyrobiłam w czasie, musiałam powtarzać.

Poproszę o kilka pytań do mojej żony – dopominał się Woźniacki. Mama Karoliny, pani Anna, pochodzi z Krasnegostawu i grała w siatkówkę.

Mamy nadzieję, że już w przyszłym roku Karolina spełni swoje największe tenisowe marzenie, czyli wygra turniej Wielkiego Szlema. Jak sama mówi, wszystko jedno który.

Zdjęcia ze spotkania Reprezentacji Dziennikarzy z Karoliną Woźniacką znajdziesz TUTAJ.

PS. Nasz pobyt w Danii zbiegł się z akcją ratunkową górników zasypanych w kopalni w Chile. Wśród nich znajdował się były piłkarz – Franklin Lobos. Został wyciągnięty na powierzchnię jako 27. z 33 uwięzionych.

/spa/