04.09.2015

Klęska u sąsiadów

Frankfurt (Niemcy), 4 września (piątek)

Ciężko napisać cokolwiek sensownego po najwyższej w historii porażce naszej drużyny. Nie tak miało być, tym bardziej, że w październiku ubiegłego roku wygraliśmy w Warszawie 3:1. Po tamtym meczu próbowaliśmy pocieszać rywali słowami: „To już ostatnia przykra rzecz, która was dzisiaj spotkała”. Na szczęście pomyliliśmy się i wieczorem, także w sobotę 11 października 2014 roku, kadra Adama Nawałki ograła mistrzów świata w eliminacjach EURO 2016.

W rewanżu we Frankfurcie już tak miło nie było.

Do miasta nad Menem wyruszyliśmy w czwartek bladym świtem – wystartowaliśmy o 5.30. Na miejsce dotarliśmy po… 17 godzinach. Po drodze było wiele czasu, by np. policzyć średnią wieku naszego zespołu. W rewanżowym meczu z Niemcami wynosiła… 46 lat. Najmłodsi nasi zawodnicy to roczniki 1976 i 1977. Mimo to, w najczarniejszych myślach nie dopuszczaliśmy, że spotkanie na boisku regionalnego klubu SC Weiss-Blau (czyli po prostu Niebiesko-Biali) Frankfurt zakończy się taką klęską.

W pierwszej połowie rywale oddali sześć celnych strzałów na naszą bramkę. To wystarczyło, by prowadzili 6:2 – od utraty kolejnego gola uratował nas słupek.

Po przerwie dołożyli kolejne cztery bramki, my nie wykorzystaliśmy rzutu karnego i pomeczowy curry wurst z grilla smakował jak papier.

Dociekliwy prezes Adam Romer podpytał rywali i okazało się, że w porównaniu z meczem w Warszawie, w składzie mieli trzech zawodników z rocznika… 1991. – Czyli dwa razy młodszych od nas – podsumował Adam. Wieczorem obejrzeliśmy porażkę reprezentacji trenera Nawałki i pół godziny po północy ruszyliśmy w podróż powrotną do Warszawy.

Niemcy – Polska 10:2. Bramki: Gołos (na 1:1) i Wierzbicki (na 2:4). Skład: Kowalski – Olkowicz, Romer, Gilarski, Skalski – Olbrycht, Tuzimek, Sołdan, Gołos, Wierzbicki – Orliński. Oraz: Kubica, Żyżyński, Walkiewicz, Pyffel.

/rb/