27.03.2021

Korona Warszawy (etap 1.), czyli biegamy w rytmie Rak’n’rolla

Warszawa, 27 marca (sobota)

Nasza stolica nie jest wprawdzie oparta jak Rzym – na siedmiu wzgórzach, ale swoje wzniesienia ma. A skoro są – to należy je zdobyć. I to jest kolejny cel #reprezentacjadziennikarzy.

Żaden z owych pagórków tworzących #KoronaWarszawy nie przekracza wprawdzie 200 metrów n.p.m. (najwyższa jest Górka Szczęśliwicka – 152 m), ale są rozrzucone na dość dużej przestrzeni. Dlatego całość postanowiliśmy podzielić na 3 etapy. Ten pierwszy rozpoczął się przy Parku Fontann.

Na rozgrzewkę ostry podbieg pod – nie wstydźmy się tego powiedzieć – Górę Gnojną.

Jej nazwa pochodzi od odpadków i gnoju, które trafiały swego czasu w to miejsce z terenu całego miasta. Wysypisko funkcjonowało w tym miejscu aż do 1844 roku. Podobno podejmowane wcześniej próby jego zamknięcia kończyły się niepowodzeniem, gdyż mieszkańcy z uporem używali Góry Gnojnej jako wygodnego miejsca pozbywania się śmieci i nieczystości.

Góra Gnojna – Kopiec Moczydłowski, czyli 5,5 km po mieście (po drodze Nowe Miasto, cała długość ulicy Anielewicza, Powązki, Park Moczydło). Wszystko po płaskim, tylko na koniec mocny podbieg i… wcale nie meta, bo przecież trzeba jeszcze wrócić. W sumie będzie ponad 11 km

Kopiec Moczydłowski, czy jak kto woli  Górka Moczydłowska  to sztucznie usypane wzniesienie. Powstało po II wojnie światowej z przywożonego tam gruzu pochodzącego ze zniszczonych warszawskich budynków. Dopiero na przełomie lat 60. i 70. zdecydowano się ten zapuszczony i zaśmiecony teren przekształcić w park. Dziś roztacza się z niego ładna panorama miasta.

Dwa szczyty Korony Warszawy zdobyte! I nie jest to nasze ostatnie słowo!!! W końcu cel jest szczytny. Fundusze zebrane w ramach towarzyszącej akcji #BiegamDobrze zostaną przekazane na  rzecz podopiecznych Fundacji Rak’n’roll’

/cez/