23.05.2011

Maraton na Litwie

21 maja (sobota), Litwa

To były najbardziej intensywne zawody w historii Reprezentacji Dziennikarzy. Osiem meczów po dwadzieścia minut, czyli 160 minut grania niemalże bez przerwy. Nic nas jednak nie było w stanie złamać. Wygraliśmy na Litwie Międzynarodowy Turniej Piłkarski Dziennikarzy. Nikt nas nie zdołał pokonać.

W sobotę pogoda dopisała, było słonecznie i gorąco. Regulamin zawodów odbywających się w Centrum Sportu w Druskiennikach do końca owiany był tajemnicą. Pierwsze przecieki mówiły, że w turnieju weźmie udział osiem zespołów i każdy zagra z każdym po 10 minut. Na miejscu okazało się, że zgłosiło się dziewięć drużyn. System każdy z każdym pozostał, ale spotkania wydłużono do 20 minut.

Efekt był taki, że po pierwszych czterech seriach spotkań na stadionie zapanowała kompletna cisza. We wcześniejszych meczach słychać było jeszcze krzyki, zagrzewanie do walki, oklaski. Później każdy oszczędzał siły i starał się ich nie tracić na niepotrzebne gesty.

Nasza reprezentacja okazała się najbardziej wytrzymała. Pokonaliśmy kolejno Azerbejdżan, NTV+ (Moskwa), Press’as (Wilno), Ukrainę, Łotwę, Białoruś i Briańsk. W ostatnim meczu zremisowaliśmy 0:0 z Kownem. Bilans bramek był niezwykły jak na turniej drużyn 7-osobowych: 12 zdobytych i zaledwie dwie stracone.

Dodatkowo nasi zawodnicy zdobyli dwie nagrody indywidualne: Jakub Kwiatkowski został wybrany najlepszym bramkarzem, a Dariusz Tuzimek otrzymał tytuł MVP turnieju.

O tak zdecydowanym sukcesie zadecydowała między innymi taktyka trenera Wojciecha Jagody. W kilku spotkaniach zalecił dosłowne stosowanie starej piłkarskiej zasady: Lepiej mądrze stać na boisku, niż głupio biegać. – Nie biegaj! Pamiętaj, że gramy jeszcze następny mecz! – słychać było często donośny głos trenera na stadionie w Druskiennikach. Nie brakowało też innych znanych od wieków zagrań taktycznych, takich jak chowanie się w cieniu drzew podczas krótkich przerw pomiędzy meczami.

To nasz pierwszy tryumf w turnieju na Litwie. Mimo że nigdy nie przegraliśmy tam meczu, nigdy też nie udało nam się zająć pierwszego miejsca, bo finały przegrywaliśmy po karnych.

Odnotowaliśmy jeszcze jeden sukces. Na boisku zdobyliśmy 22 punkty, czyli o 18 więcej niż kierowca naszego autokaru w drodze na Litwę…

/olo/