27.03.2012

Nasi biegacze

25 marca (niedziela), Warszawa

Wystartowało 7191 biegaczy z 43 krajów. Linię mety przekroczyło 7174. Mieliśmy swoich reprezentantów na trasie 7. Półmaratonu Warszawskiego: Mariusza Walkiewicza i Marka Skalskiego.

Po raz pierwszy biegacze startowali z mostu (Poniatowskiego). Uczestnicy mogli się poczuć jak w Nowym Jorku, gdzie słynny maraton rozpoczyna się z dwóch poziomów mostu Verrazzano. Metę wyznaczono przed Stadionem Narodowym. W podziemiach obiektu było centrum dla zawodników (depozyt, szatnie). Napoje dla uczestników zapewniał Powerade.

Zdaniem Mariusza Walkiewicza, dla którego to był drugi półmaraton, liczba chętnych trochę przerosła organizatorów: Ruszaliśmy falami. Ostatni grupa (ze mną w składzie) zamiast o 10:17 wystartowała o 10:35. Pół godziny sterczenia nad rzeką przy strasznym wietrze to nie jest dobra rozgrzewka. Na trasie było trochę dla turystów (Nowy Świat, Krakowskie Przedmieście, Cytadela, Łazienki), trochę dla miłośników futbolu (start przy Narodowym, potem Konwiktorska obok Polonii, Myśliwiecka i Czerniakowska obok Legii, meta przy Narodowym), trochę dla spacerowiczów (Wybrzeże Gdyńskie, Gdańskie, Kościuszkowskie, Solec).

Dla Marka Skalskiego to był biegowy debiut:– Biegło się super. Polecam każdemu. Mój czas (1:42:08) dużo lepszy niż planowałem. Kolejne wyzwanie, oczywiście, pełny maraton. Myślałem, że będzie gorzej z podbiegiem na Agrykoli. Pomysł ze startem na moście a’la NY bardzo fajny, tak samo przełaj przez Cytadelę, ale było trochę bałaganu organizacyjnego.

Najtrudniejszym momentem dla Mariusza był powrót na most: Jakiś sadysta wymyślił podbieg „ślimakiem” na „Poniatowszczaka” na 20 km , ale widok Narodowego po drugiej stronie rzeki dodawał sił. Ostatni kilometr to czysta przyjemność, na moście, z wiaterkiem w plecy i widokiem na metę w oddali. Chciałem pobiec 2:30, a najlepiej średnio 7 min/km, czyli 2:27. Udało się lepiej, rekord życiowy poprawiony o 6 minut, wynik 2:24:46 cieszył mnie przez pół dnia, dopóki w internecie nie sprawdziłem wyników kolegów. W przyszłym roku złamię 2:20, a przed pięćdziesiątymi urodzinami zejdę poniżej 2 godzin 🙂 Kolano bolało znacznie mniej niż przy grze w piłce, ale zdecydowanie wolę być piłkarzem, niż biegaczem.

ZOBACZ i POCZUJ jak było na trasie.

Ten bieg był równocześnie 21. mistrzostwami Polski w biegu kobiet na dystansie 21,097 km. Zwyciężyła Aleksandra Jawor (CKS Budowlani Częstochowa). Wśród mężczyzn, po sześciu zwycięstwach Kenijczyków, po raz pierwszy triumfatorem został Polak – Arkadiusz Gardzielewski (WKS Śląsk Wrocław).

/spa/