16.10.2012

Nieskuteczni z Anglią

Warszawa, 16 października (wtorek)

Zagramy dwójką napastników, jeden z nich jest szybki a drugi skoczny. „Tuzim” i „Błonka”, grajcie w ataku blisko siebie! – usłyszeliśmy na odprawie od trenera Wojciecha Jagody. Zaledwie trzy dni po meczu w Irlandii, na bocznym boisku Legii Warszawa, nasza drużyna rozpoczęła spotkanie z angielskimi kolegami po fachu. Byli to głównie przedstawiciele gazet, najważniejszych tytułów Zjednoczonego Królestwa. Goście żartowali, że numer na koszulce Roberta Błońskiego (73) to prowokacja, czyli nawiązanie do słynnego remisu na Wembley 39 lat temu.

Przez całą pierwszą połowę dominowaliśmy. Wszystko układało się dobrze, ale brakowało „kropki nad i” w postaci gola. Grzegorz Jędrzejewski w naszej bramce mógł czytać gazetę. Jak się później okazało, skończył mecz z jedną interwencją na koncie… Goście mieli dużo szczęścia, świetnie dysponowany był bramkarz „Dumnych Synów Albionu”, dwa razy wyręczyła go poprzeczka. Na przerwę obie ekipy schodziły z zerowym kontem, co powinno cieszyć zwłaszcza wyspiarzy. Rywale przyznali później, że sami byli zdziwieni doskonałą postawą swojego bramkarza.

Nie mają dużo zmian, zaraz siądą kondycyjnie – mobilizował nas trener i było w tym sporo racji, jednak nadal raziliśmy nieskutecznością, nawet z najbliższej odległości. Anglicy próbowali kontratakować. Niewykorzystane sytuacje w końcu się na nas zemściły. Po „angielskim” dośrodkowaniu z 17 metra, jeden z gości „zerwał pajęczynę” ze spojenia naszej bramki. To był gol rodem z Premier League.

Gdybyśmy przegrali, byłaby to największa niesprawiedliwość w historii. Na szczęście, na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Piotr Dziewicki, który po straconym golu został przesunięty z obrony do ataku, potwierdził, że wyspiarze szczególnie mu „leżą”. To on w końcu znalazł sposób na bramkarza.

Do końcowego gwizdka zostało kilka minut, ale obraz gry nie zmienił się i mecz zakończył się remisem 1:1. Obie drużyny życzyły sobie udanego występu pierwszych reprezentacji, nie spodziewając się, że padnie identyczny rezultat, a zwłaszcza, że zostanie rozegrany dopiero nazajutrz.

Gdy wieczorem na Stadionie Narodowym byliśmy świadkami afery „dachowej” i okazało się, że boisko nie nadaje się do gry w piłkę, zaproponowaliśmy Anglikom szybki rewanż w środę. – Nie ma mowy. Takie cuda, jak nasz remis, zdarzają się tylko raz – odpowiedzieli z uśmiechem.

Może lepiej, że nie wygraliśmy? Będzie nam łatwiej namówić rywali na mecz w Londynie, za rok, przy okazji zakończenia eliminacji mistrzostw świata…

Jeśli chcesz zobaczyć zdjęcia z tego meczu, przejdź do działu MULTIMEDIA. Autorem galerii jest Maciej Kubica.

Zobacz TUTAJ relację Eurosportu.

TUTAJ przeczytasz informację z oficjalnego serwisu Legii.

(GJ50)