01.08.2010

Puchar zdobyty

31 lipca (sobota), Olsztynek

Przyjechaliśmy do Olsztynka nieco spóźnieni, więc losowanie turnieju odbyło się bez naszego udziału. W pierwszym meczu drużyna z Płocka zmierzyła się z gospodarzami imprezy – oldbojami Olimpii Olsztynek. Po wyrównanych i twardych 40 minutach (2×20) wynik był nierozstrzygnięty (3:3) i o zwycięstwie zadecydowały rzuty karne, które lepiej wykonywali goście z Płocka.

Około 15:00 na boisko Olimpii wyszły drużyny Reprezentacji Polski Dziennikarzy i oldbojów Stomilu Olsztyn. W naszym zespole wystąpili gościnnie dwaj byli reprezentanci Polski Piotr Świerczewski i Tomasz Sokołowski. Drużyna z Olsztyna składała się z byłych piłkarzy Stomilu i innych warmińsko – mazurskich klubów występujących niegdyś w II, III i IV lidze.

Gwiazdą olsztynian był kadrowicz, mistrz Polski i zdobywca Pucharu Polski z warszawską Legią Sylwester Czereszewski.

Już w pierwszych 5 minutach mogliśmy 2 razy pokonać bramkarza z Olsztyna, ale zabrakło szczęścia. Tak jak to w futbolu bywa, zemściło się to bardzo szybko i w 10 minucie
przegrywaliśmy 0:1.

Na szczęście graliśmy „swoje”, stwarzając kolejne sytuacje i 180 sekund po stracie gola zdołaliśmy odrobić straty. Na strzał z dystansu zdecydował się Tomek Sokołowski, bramkarz zdołał odbić piłkę do boku, jednak na tyle lekko, że znajdujący się blisko bramki Marek Kleitz bez większego problemu znalazł drogę do siatki.

Niestety, jeszcze przed przerwą błąd w ustawieniu naszych obrońców wykorzystał Dariusz Lisiecki i do przerwy przegrywaliśmy 1:2.

Drugą połowę zaczęliśmy od mocnego uderzenia. Zaraz po przerwie Piotr Gołos precyzyjnym strzałem w kierunku dalszego słupka bramki Stomilu doprowadził do wyrównania.

Od tego momentu Olsztyn próbował atakować, jednak mądra taktyka naszego zespołu (maksymalne zagęszczenie środka pola i ofensywna gra bocznych obrońców) spowodowała, że to my stwarzaliśmy sobie więcej sytuacji.
Wreszcie udało się!!! Na 8 minut przed końcem kapitalnym strzałem lewą nogą popisał się Maciek Bonecki i było 3-2.

Końcówka meczu to chaotyczne, ale wprowadzające nieco nerwowości w nasze poczynania ataki Stomilu i kontrataki, które powinny zakończyć się kolejnymi golami.

Podstawową zasadą w futbolu jest zachowanie dyscypliny taktycznej – szczególnie w ostatnich minutach meczu – kiedy organizm domaga się odpoczynku, a w głowie podświadomie myśli się o końcowym gwizdku.

Kiedy do końca meczu pozostawały sekundy wykonywaliśmy rzut rożny, zbyt wielu z nas powędrowało w pole karne rywala i nadzialiśmy się na klasyczną kontrę.
Po tym golu sędziowie już nawet nie wznowili gry, zarządzając rzuty karne. Byliśmy bardzo źli na siebie, że prowadząc i – prawdę mówiąc – kontrolując spotkanie, w ostatnich 10 minutach daliśmy sobie strzelić gola.

Jak później przyznał Kuba Kwiatkowski: choć frajersko straciliśmy gola w ostatnich sekundach wiedziałem, że to wygramy.

Rzuty karne to loteria, jednak w sobotnie popołudnie, z „Kwiatkiem” w bramce, spokojnie mogliśmy iść do bukmachera i postawić sporą sumę.

Pierwszego karnego wykonywała nasza drużyna, a dokładnie osoba, która mówi, że nigdy nie umiała strzelać karnych, czyli Piotrek Świerczewski. Tym razem jednak się powiodło (strzał w środek bramki) i prowadziliśmy 1:0.

Po chwili do piłki oddalonej 10 metrów od bramki podszedł strzelec dwóch goli dla Stomilu Dariusz Lisiecki. Silny strzał w kierunku lewego „okienka” naszej bramki końcami palców na słupek sparował „Kwiatek”.

W drugiej kolejce piłkę przed bramką ustawił Marcin Pawłowski, jednak po jego strzale futbolówka trafiła w poprzeczkę i wyszła w pole. Szanse na wyrównanie miał najlepszy na boisku w swojej drużynie Sylwester Czereszewski jednak „Czereś” nie wytrzymał presji, przenosząc piłkę wysoko nad poprzeczką.

Ostatnią kolejkę rozpoczynał w naszej drużynie Tomek Sokołowski. Wiadomym było, że jeśli strzeli gola, zagramy w finale. Tak też się stało!

W meczu o 3. miejsce drużyna z Olsztynka zaskakująco łatwo pokonała zmęczonych psychicznie i fizycznie olsztynian 8 do 3.

Finał zapowiadał się dla nas równie zacięty jak mecz ze Stomilem, jednak tym razem nie pozwoliliśmy sobie na błędy taktyczne.

Do przerwy prowadziliśmy 3 do 0 w pełni kontrolując przebieg meczu. Gdy 5 minut przed końcem wygrywaliśmy 6 do 0 byliśmy pewni, że Puchar Marszałka Województwa Warmińsko – Mazurskiego jest nasz.

Ostatecznie wygraliśmy 7 do 2 po golach Marcina Pawłowskiego – 4 (zrehabilitował się częściowo za karnego w pierwszym meczu), Tomasza Sokołowskiego – 2 i Macieja Boneckiego – 1 trafienie.

Zapowiedź przyjazdu naszego występu w Olsztynku znajdziesz TUTAJ.

Zdjęcia z Olsztynka – w MULTIMEDIACH.

/Marek Kleitz/