26.02.2010

Ruszamy do Tajlandii

Warszawa, 26 lutego (piątek)

Po 3 latach od wyprawy do Chin, wracamy do Azji. Jutro ruszamy w podróż śladami selekcjonera Franciszka Smudy i jego małżonki.

Lecimy do kraju określanego przez rdzennych mieszkańców jako Kraina Tysiąca Uśmiechów – Tajlandii. Przy okazji odwiedzimy sąsiednią Kambodżę i Angkor – słynny kompleks pałacowo-świątynny, uważany za jeden z cudów średniowiecznego świata.

Niestety, w Bangkoku nie spędzimy nawet jednej nocy. Miasto z przeboju Murray’a Heada z musicalu Chess poznamy wyłącznie z okien samolotu i busa. Na marginesie, stolica Tajlandii jest w księdze rekordów Guinessa z najdłuższą nazwą geograficzną. Pełna nazwa Bangkoku w języku tajskim brzmi: Krung Thep Mahanakhon Amon Rattanakosin Mahinthara Ayuthaya Mahadilok Phop Noppharat Ratchathani Burirom Udomratchaniwet Mahasathan Amon Piman Awatan Sathit Sakkathattiya Witsanukam Prasit, czyli miasto aniołów, wielkie miasto, wieczny klejnot, niezdobywalne miasto boga Indry, wspaniała stolica świata wspomaganego przez dziewięć pięknych skarbów, miasto szczęśliwe, obfitujące w ogromny Pałac Królewski, który przypomina niebiańskie miejsce gdzie rządzi zreinkarnowany bóg, to miasto dane przez Indrę, zbudowane przez Wisznu.

Oprócz zwiedzania i różnych form relaksu mamy w planach rozegranie przynajmniej dwóch meczów (w tym z dziennikarzami w Chiang Mai, na północy Tajlandii). Po boiskowych wyczynach planujemy w ramach odnowy biologicznej korzystać z dobrodziejstw słynnego tajskiego masażu.

Na miejscu już od kilku dni jest nasz specjalny wysłannik Radek Pyffel, który bada teren i przygotowuje szczegółowy (podobno bardzo napięty) harmonogram.

/spa/