30.09.2009

Trening z Narodowym

Warszawa, 30 września (środa) 2009

Już wiemy co czeka wybrańców Stefana Majewskiego na pierwszym treningu. Przekonaliśmy się o tym na własnej skórze, podczas zajęć z selekcjonerem reprezentacji Polski.

Na wszelki wypadek przyniosłem gaśnicę, żeby gasić emocje – żartował Majewski. Frekwencja dopisała, było aż czterech bramkarzy, wszyscy wyjątkowo punktualnie, ubrani w stroje Pumy. Zaczęliśmy o 10.05. Po rozgrzewce, którą przeprowadził Lech Sidor, trener Wojciech Jagoda oddał nas w ręce selekcjonera.

Pierwsze ćwiczenie wyglądało abstrakcyjnie. Patrzyliśmy na siebie zdziwieni. Kilku z nas chciało się gdzieś schować. – Przesadził – takie szepty było słychać. Ćwiczyliśmy podzieleni na kilka szóstek, przy pachołkach: podania, pójście na obieg i zmianę stacji. Majewski cierpliwie tłumaczył o co w tym wszystkim chodzi, aż zaczęło działać perfekcyjnie w każdej szóstce.

To było bardzo intensywne ćwiczenie. Dla oddechu, w dwóch zespołach rywalizowaliśmy w układaniu z własnych ciał liter podanych przez selekcjonera. Brzmi trywialnie, ale spróbujcie zrobić to sami!

Później, podzieleni na czwórki, trenowaliśmy atakowanie i bronienie. Nie da się ukryć, że nie wyglądało to dobrze. Zdecydowaną większość akcji wygrywała czwórka broniąca, przejmując albo wybijając piłkę. Co ciekawe, większość podpowiedzi trenera, byłego obrońcy pomagała atakującym.

Na koniec gierka na cztery bramki. Wygrał zespół ze Stefanem Majewskim w składzie, choć dopiero w samej końcówce okazało się, że trener nie zrozumiał zasady, że nie gramy z polami karnymi.

ZDJĘCIA W MULTIMEDIACH

/spa/